Na razie wszystkie polskie województwa są na tyle ubogie, że mogą czerpać z najhojniejszego źródła pomocy z Brukseli – dla najbiedniejszych regionów. Na ten cel przeznaczane jest 85 proc. unijnych środków.
Ale po 2013 roku, gdy zacznie się nowy siedmioletni budżet Unii, może się to zmienić. Oprócz Mazowsza taki los może spotkać Dolny Śląsk, Wielkopolskę, Śląsk oraz Pomorze. Najnowsze prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową pokazują bowiem, że już w 2015 roku poziom zamożności mieszkańców pięciu województw (mierzony PKB na jednego mieszkańca) przekroczy 75 proc. unijnej średniej, co oznacza wykreślenie z listy potrzebujących.
Największego rozwojowego skoku mają dokonać więc regiony, które już teraz uważane są za bogate. – To nie jest tylko papierowy wskaźnik bogactwa – mówi Marcin Peterlik z IBnGR. – On pokazuje, jaki jest poziom życia. Jakie dochody mają mieszkańcy, jaka jest konsumpcja oraz jak rozwijają się inwestycje. Przeciętny mieszkaniec nie odczuwa wzrostu wskaźników, ale odczuwa wszystko, co składa się na ten wzrost – dodaje Peterlik.
Najbogatsze ma być województwo mazowieckie, gdzie PKB dla każdego mieszkańca ma wynieść 122 proc. unijnej średniej. A dobrobyt w Małopolsce może się zwiększyć nawet o ponad połowę.
Gdyby tak się stało, regiony te pozbawione byłyby unijnych grantów na budowę dróg, kanalizacji, wodociągów, szkół, szpitali itp. (a przedsiębiorcy – na inwestycje). Mogłyby jedynie korzystać ze wsparcia dla bardziej zamożnych – jest ono znacznie mniejsze i nie dotyczy budowy podstawowej infrastruktury.