Finansowanie obronności z UE (na razie) niewypałem

Nie ma porozumienia odnośnie do unijnego mechanizmu SAFE, z którego będzie można pożyczyć do 150 mld euro na zakup uzbrojenia. Kością niezgody jest m.in. ilość europejskich komponentów w kupowanym uzbrojeniu.

Publikacja: 09.05.2025 04:07

Finansowanie obronności z UE (na razie) niewypałem

Foto: AdobeStock

Od ogłoszenia programu ReArm Europe i tzw. „białej księgi” minęły już ponad dwa miesiące. – Epoka dywidendy pokoju dawno się skończyła. Architektura bezpieczeństwa, na której mogliśmy polegać, przestała się sprawdzać. Europa musi przyspieszyć – zapowiadała na początku marca Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Plan ReArm Europe ma się opierać na trzech filarach i pozwolić na zwiększenie finansowania obronności przez państwa europejskie aż o 800 mld euro. To jasna odpowiedź Europy na amerykańskie postulaty (i groźby), by Europejczycy sami robili więcej dla własnego bezpieczeństwa.

Trzy filary finansowania obronności z UE

Pierwszym filarem jest „uwolnienie finansowania publicznego na obronność na szczeblu krajowym”. Chodzi o to, że część wydatków poszczególnych krajów UE na armię (maksymalnie 1,5 proc. PKB) przez cztery lata ma nie być wliczana do tzw. procedury nadmiernego deficytu. Drugim jest „instrument na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa Europy” (SAFE). Jak wyjaśniają unijni urzędnicy, w jego ramach KE „pozyska do 150 mld euro na rynkach kapitałowych, korzystając ze swojego dobrze ugruntowanego jednolitego podejścia do finansowania, aby pomóc państwom członkowskim UE szybko i znacząco zwiększyć inwestycje w zdolności obronne Europy. Środki te zostaną wypłacone zainteresowanym państwom członkowskim na żądanie, na podstawie ich planów krajowych. Będą one wypłacane w formie konkurencyjnych i atrakcyjnych pożyczek o długim terminie zapadalności, które będą spłacane przez państwa członkowskie”. Trzecim filarem ma być „aktywizacja Europejskiego Banku Inwestycyjnego i pobudzenie prywatnego kapitału do większych inwestycji w szeroko rozumiany sektor obronny”.

Czytaj więcej

800 mld euro z UE na obronę? To mit. Rozwiewamy wątpliwości

Z polskiego punktu widzenia, najbardziej obiecujący wydaje się instrument SAFE. Korzystanie z niego oznacza mniejsze koszty pożyczania środków na uzbrojenie, czym zajmuje się utworzony w 2022 r. Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. Wstępne szacunki Wojska Polskiego mówią o tym, że moglibyśmy sfinansować z tego mechanizmu zakupy uzbrojenia za ponad 120 mld zł.

Ale na razie mimo deklaracji urzędników europejskich, że sprawa będzie procedowana szybko i najpewniej uda się coś ustalić do końca kwietnia, znamy tylko projekt rozporządzenia z 19 marca. Spytaliśmy o to, na jakim etapie są uzgodnienia. – Teraz decyzja należy do Rady Europejskiej, gdzie państwa członkowskie prowadzą obecnie negocjacje w sprawie zatwierdzenia lub odrzucenia wniosku – wyjaśnia Marine Strauss, jedna z rzeczniczek prasowych Komisji Europejskiej.

Dostawy uzbrojenia tylko do 2030 roku

Z polskiej perspektywy w projekcie rozporządzenia jest co najmniej kilka niekorzystnych zapisów. Pierwszy dotyczy tego, że dostawy kupowanego uzbrojenia za środki z funduszu SAFE muszą się zakończyć do 2030 r. To ma konsekwencje na dwóch poziomach. Po pierwsze, w ten sposób nie kupimy np. okrętów podwodnych, ponieważ czas ich produkcji to minimum sześć lat. A ta umowa będzie kosztować polskiego podatnika kilkanaście miliardów złotych. Po drugie, takie rozwiązanie premiuje przemysł zbrojeniowy, który już teraz jest dobrze rozwinięty i ma duże zdolności produkcyjne, ponieważ sprzęt musi być rozwinięty i dostarczany stosunkowo szybko. Oznacza to, że Polska Grupa Zbrojeniowa na tych zakupach zbytnio nie skorzysta. Prosty przykład: w tym najbardziej optymistycznym wariancie większe zdolności do produkcji amunicji 155 mm będziemy mieli w Polsce w 2028 r. To oznacza, że na zakontraktowaną w ramach SAFE produkcję zostałyby tylko dwa lata.

Ten brak zdolności łączy się z kolejną sporną kwestią, czyli tym, że kupowany sprzęt musi mieć 65 proc. komponentów wyprodukowanych w krajach UE, Norwegii i Ukrainie. Nam zależy na jak największym poszerzeniu tej grupy państw m.in. o Wielką Brytanię.

Czytaj więcej

Ilu amerykańskich żołnierzy zostanie w Polsce?

Nie jest do końca jasne, jak ten zapis będzie interpretowany. O ile np. bojowe wozy piechoty Borsuk to kryterium na pewno spełniają, o tyle już przy armatohaubicach Krab, które korzystają m.in. z południowokoreańskiej licencji, nie jest to oczywiste. 

Polską stronę niepokoi także to, że jest tylko jedno ograniczenie w sposobie wydawania tych środków – trzy kraje, które pożyczą najwięcej, nie mogą w sumie pożyczyć więcej niż 90 mld euro. Ale już nie ma żadnego ograniczenia, gdzie te środki w Europie mają być wydawane. To oznacza, że najbardziej skorzystają na tym podmioty przemysłowe, które są już najbardziej rozwinięte, czyli najpewniej te z Francji i Niemiec, a zapewne też z krajów nordyckich. Ale wspominana PGZ może na tym nie skorzystać w ogóle. Łatwiej powinno być prywatnej Grupie WB. Pewną furtką dla polskiego przemysłu są tzw. monozakupy, czyli to, że tylko jedno, a nie kilka państw kupuje dany sprzęt, co będzie możliwe przez pierwszy rok od wejścia w życie tego rozporządzenia.

Oczywiście w tym rozporządzeniu jest też wiele rzeczy z punktu widzenia Polski korzystnych, jak choćby zwolnienie zakupów zbrojeniowych z podatku VAT, co powinno nam pozwolić na oszczędności liczone w miliardach.

Kiedy można się spodziewać końca negocjacji i uruchomienia funduszu SAFE? – Możliwe, że coś się niedługo ruszy do przodu – mówi z kolei „Rz” jeden z urzędników znających kulisy tych rozmów. Ale „możliwe”, nie znaczy „na pewno”. Wydaje się, że szanse na to, że środki z KE popłyną do państw narodowych jeszcze w tym roku, są niewielkie.

Czytaj więcej

Wojsko kupuje Borsuki za ponad 6 mld zł

Od ogłoszenia programu ReArm Europe i tzw. „białej księgi” minęły już ponad dwa miesiące. – Epoka dywidendy pokoju dawno się skończyła. Architektura bezpieczeństwa, na której mogliśmy polegać, przestała się sprawdzać. Europa musi przyspieszyć – zapowiadała na początku marca Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Plan ReArm Europe ma się opierać na trzech filarach i pozwolić na zwiększenie finansowania obronności przez państwa europejskie aż o 800 mld euro. To jasna odpowiedź Europy na amerykańskie postulaty (i groźby), by Europejczycy sami robili więcej dla własnego bezpieczeństwa.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Współpraca zbrojeniowa z Francją odpali? Oto, co oferuje Paryż
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Biznes
Londyn uderza w Moskwę największymi sankcjami w historii
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Biznes
Prezes Grupy Azoty rezygnuje z funkcji
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem