Jaki jest cel pana wizyty w Polsce?
Przyjeżdżam do Polski, do Poznania, symbolicznie w Dzień Europy. To nie jest przypadek. Polska – kluczowy europejski producent rolny – sprawuje obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Biorę więc udział w największym wydarzeniu polskiej prezydencji dotyczącym rolnictwa i obszarów wiejskich. Jest to dla mnie szansa do spotkania ministrów, studentów czy przedstawicieli branży spożywczej, a także okazja, by porozmawiać z polskimi rolnikami. To dla mnie ważne, bo wkrótce rozpoczniemy dyskusję o kolejnej reformie Wspólnej Polityki Rolnej. Dobrze jest więc uzyskać informacje zwrotne bezpośrednio od rolników, na miejscu.
Już na początku czerwca mija termin umowy z Ukrainą, liberalizującej handel surowcami rolnymi. To temat, który w Polsce potrafi nawet wyprowadzić rolników na ulice. Jakie warunki umowy handlowej przygotowujecie jako Komisja Europejska?
Faktycznie, obecne autonomiczne środki handlowe wprowadzone przed rokiem w relacjach z Ukrainą wygasną 5 czerwca, musimy więc przygotować się na dalsze relacje. Mamy również istniejącą umowę o wolnym handlu, która została wyłączona z tego autonomicznego środka handlowego. Tak więc powrócilibyśmy do starych warunków handlu, ale to nie leży ani w interesie UE, ani Ukrainy, dlatego ważne jest, żebyśmy wynegocjowali kompleksową umowę handlową, ponieważ wiemy, że nie będzie już przedłużenia autonomicznych środków handlowych. Ta przyszła umowa jest więc ważna, ponieważ głęboko wnika w dostosowanie standardów produkcji, co jest kluczowe także dla rolników i producentów żywności po obu stronach granicy, jak i dla przewidywalnych i stabilnych relacji. Dlatego będziemy musieli mówić o stopniowym dostosowaniu standardów produkcji, także w celu przygotowania ewentualnego rozszerzenia UE.
Czytaj więcej
Warunki handlu UE z Ukrainą zmienią się od czerwca, gdy wygasną tzw. autonomiczne środki ogranicz...
Ale jakie Bruksela ma dziś pomysły na to, by zabezpieczyć interesy krajów graniczących z Ukrainą w przypadku pełnej liberalizacji handlu?
Dziś jest jasne, że nie będzie pełnej liberalizacji autonomicznych środków handlowych, tak jak je stosujemy obecnie, ponieważ wiemy, że zwłaszcza w krajach graniczących z Ukrainą miało to znaczący wpływ na sytuację. Priorytetem będzie stopniowe dostosowanie Ukrainy do unijnych standardów produkcji, a także klauzul ochronnych. To właśnie rozwiązanie może być uruchomione, aby zapobiec wszelkim zakłóceniom na rynku. Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy uda nam się przygotować tę nową, bardziej stabilną relację do 6 czerwca, to będzie wyzwanie. Dyskutujemy również o możliwych środkach przejściowych. Jedno jest jasne: nie będzie takiego samego napływu towarów, jaki obserwowaliśmy podczas np. kryzysu zbożowego. Rolnicy byli tym bardzo zaniepokojeni i tak się nie stanie.
W ukraińskim rolnictwie dominującą rolę grają agroholdingi, gigantyczne gospodarstwa, jakich UE raczej do tej pory nie znała. Jak KE patrzy na to zjawisko, także w kontekście negocjacji akcesyjnych?
Komisja Europejska będzie negocjować z państwem kandydatem, a nie z gospodarstwami rolnymi. Jest dla nas całkowicie jasne, że kraj, który chce przystąpić do Unii Europejskiej, musi również dostosować swoje ustawodawstwo do unijnego i dotyczy to również gospodarstw rolnych. Będą musiały sobie poradzić i przestrzegać prawodawstwa unijnego, gdy wejdą do UE. Myślę, że to ważne, by podkreślić, że Ukraina przechodzi ten sam proces, co wszystkie kraje kandydujące, a przystąpienie do UE jest oparte na ocenie faktów. Komisja będzie musiała ocenić stan gotowości Ukrainy do przystosowania się do zasad unijnego rolnictwa i jest to również wiadomość dla państw członkowskich, ponieważ to one decydują, kiedy otworzą rozdział negocjacji rolnych z Ukrainą. Dziś jest za wcześnie, aby powiedzieć, jakie będą konkretne warunki ze strony UE, ale oczywiście, rozumiem tło tego pytania – dlatego obecnie rozmawiamy, jak lepiej ukierunkować dotacje w ramach Wspólnej Polityki Rolnej do najbardziej potrzebujących gospodarstw. To jest całkowicie jasne, że gospodarstwo posiadające 10 ha będzie miało całkowicie inne potrzeby niż gospodarstwo o wielkości 10 tys. ha, to coś, co musimy wziąć pod uwagę już teraz przy reformie istniejącej WPR. Musimy zacząć rozmawiać o degresywności płatności, a ostatecznie też o ograniczeniu płatności. To jest kontrowersyjna dyskusja, ale nie możemy jej uniknąć, ponieważ w Ukrainie są gospodarstwa, które posiadają 600 tys. ha. Ja pochodzę z Luksemburga, mamy ok 130 tys. ha produkcji rolnej, więc jedno ukraińskie gospodarstwo ma cztery razy więcej ziemi niż cały luksemburski sektor rolny. Dlatego doskonale rozumiem, że musimy być ostrożni.