Propozycja planu pomocowego zrodziła w dyskusjach przed odbywającym się w niedzielę nadzwyczajnym unijnym szczytem w sprawie kryzysu.
Motywem do jego ogłoszenia jest zapewne obawa o to, że jeżeli gospodarki Europy wschodzącej zaczną się kurczyć bądź staną na granicy bankructwa - pociągną za sobą gospodarki Unii Europejskiej. W ostatnich miesiącach Międzynarodowy Fundusz Walutowy zasilił pożyczką wysokości 50 mld dolarów gospodarki m.in. Węgier, Łotwy, Ukrainy, Serbii i Białorusi.
[wyimek]Tych pieniędzy nie jest dużo. 25 mld euro brzmi dobrze, ale gdy wiemy, że banki pożyczyły tej części Europy 1,7 biliona dolarów, 25 mld euro staje się orzeszkiem[/wyimek]
Rozciągnięta w czasie (dwa lata) pomoc wysokości nieomal 25 mld euro ma polegać na błyskawicznym i kompleksowym dofinansowywaniu europejskiego sektora bankowego zaangażowanego w Europie Środkowo-Wschodniej. Efekt ma być taki, że małe i średnie przedsiębiorstwa odzyskają możliwości pozyskiwania kredytu. Pomoc od konsorcjum banków będzie mieć formę zastrzyków kapitałowych i finansowania długów, linii kredytowych i gwarancji „ryzyka politycznego”.
- Działamy razem, aby wypracować praktyczne, efektywne i rozsądne czasowo rozwiązania do walki z kryzysem w regionie - oświadczył Thomas Mirow, prezes EBOiRu. - W najgorszym wypadku banki Europy Wschodniej mogą potrzebować około 150 mld dolarów dokapitalizowania i 200 mld dolarów refinansowania - mówił Mirow francuskiemu dziennikowi "Le Figaro" jeszcze przed ogłoszeniem planu.