Kultowe indiany bardzo szybko drożeją

Cenne, wyjątkowe motocykle nabierają wartości jak stare wino. Dla miłośnika jednośladów najcenniejsze egzemplarze z jego kolekcji mogą być lepszym zabezpieczeniem na starość niż emerytura - mówi Lech Potyński, redaktor naczelny „Świata Motocykli”

Publikacja: 04.06.2009 02:50

Lech Potyński, redaktor naczelny „Świata Motocykli”

Lech Potyński, redaktor naczelny „Świata Motocykli”

Foto: Fotorzepa, Piotr Cegłowski PC Piotr Cegłowski

[b]Rz: Nikogo już nie dziwi zabytkowy samochód jako cel inwestycji. A motocykl?[/b]

Lech Potyński: Z wielu powodów jest to jeszcze lepsza inwestycja. Cenne, wyjątkowe motocykle nabierają wartości jak stare wino. Chętnie przywołuję opinię, że dla miłośnika jednośladów najcenniejsze egzemplarze z jego kolekcji mogą być lepszym zabezpieczeniem na starość niż emerytura.

[b]W jaki sposób motocyklista może połączyć hobby z lokowaniem środków?[/b]

Przede wszystkim powinien zainteresować się pojazdami zabytkowymi najlepszych światowych firm. Byle jaki egzemplarz nawet po latach jest niewiele wart. A jego remont kosztuje zwykle tyle samo, co renowacja świetnej maszyny. Wśród kolekcjonerów najpopularniejsze są motocykle amerykańskie oraz niemieckie. Bardzo duży przyrost wartości notują kultowe indiany produkowane od początku XX wieku do lat 50. Nieco mniej znana jest w Polsce amerykańska firma Henderson, która jeszcze przed II wojną zakończyła działalność. Szczególnie godne polecenia są jej czterocylindrowce. Interesujące mogą być też niektóre marki japońskie, np. sześciocylindrowe Kawasaki Z1300 lub Honda CBX.

[b]A słynny Harley?[/b]

Dopiero z okazji stulecia wypuścił pierwszą serię limitowaną. Do każdego z krajów, w których firma ma swoje przedstawicielstwo, trafia zaledwie kilka specjalnie oznakowanych egzemplarzy CVO. Zwykle kupowane są w ramach czegoś na kształt licytacji, sporo drożej niż w cenniku. Warto jednak pamiętać, że po dwóch – trzech latach użytkowania motocykl dużo traci na wartości. Dopiero po 15 – 17 latach zaczyna znów drożeć. Nie zniechęcam do zakupu nowej maszyny, ale sam nieraz czułem, jak parzy mnie siodełko, gdy przypominałem sobie, ile tracę z powodu spadku wartości.

[b]Jakiego motocykla powinien szukać początkujący inwestor?[/b]

Przede wszystkim musi się nastawić na zakup za granicą, najlepiej w USA, gdzie cały czas jest najtaniej, ewentualnie w Anglii lub Skandynawii.

Sam kiedyś kupiłem indiana w Olsztynie. Wydałem fortunę na remont i nie byłem zadowolony z efektu. Lepiej się nastawić na wydatek rzędu 30 – 40 tys. zł i poszukać specjalistycznego warsztatu. Nieumiejętnie przeprowadzona renowacja może obniżyć wartość maszyny.

Od kilku lat Polska jest światowym potentatem w dziedzinie produkcji części zamiennych do harleyów i zabytkowych BMW, ale pojazd złożony z replik podzespołów nie jest już tak wartościowy jak oryginał. Celem renowacji jest nie tylko to, żeby motocykl dobrze wyglądał. Musi on też sprawnie jeździć. Razem z grupą miłośników zabytkowych jednośladów jeździmy po całej Europie. I to jest prawdziwa przyjemność.

[b]Ile kosztuje renowacja?[/b]

Nieporównywalnie mniej niż zabytkowego samochodu. Trzeba co prawda dopieścić każdą śrubkę, ale nie da się porównać remontu siodełka z odtwarzaniem skórzanej tapicerki w aucie. Relatywnie drogi w stosunku do innych podzespołów jest osprzęt, zwłaszcza zegary. Zwykle przedwojenne motocykle były wyposażone tylko w prędkościomierz.

Kupując świetny motocykl za około 40 tys. zł i inwestując w remont kolejne 30 tys. zł, można zostać właścicielem maszyny wartej około 100 tys. zł, która szybko podrożeje.

Na marginesie, jestem przeciwnikiem przesadnych renowacji, które pozbawiają interesujący egzemplarz jego swoistych cech. Warto na przykład się zastanowić, czy zostawić oryginalny, choć porysowany lakier. Takich egzemplarzy jest na rynku coraz mniej, co w przyszłości może mieć istotny wpływ na ich ceny.

[b]Specjalną grupę wśród cennych motocykli stanowią maszyny z okresu wojny.[/b]

Oprócz motocyklistów interesują się nimi miłośnicy broni i barwy, zwani też militarystami. To oni bardzo wysoko wywindowali ceny BMW czy zundappa. Przy odrobinie szczęścia można jeszcze znaleźć za granicą piękne BMW R51 za 30 tys. zł. Wartość takiego motocykla warto podnieść, dokupując do niego wózek, na którym można zamontować dodatkowy osprzęt.

[b]Nie wspomniał pan o polskich zabytkowych motocyklach.[/b]

To trudny temat. Do legendy przeszły sokoły 1000 i 600. Są one godne zainteresowania i cenione również na świecie. Nie zawsze jednak ceny motocykli wyprodukowanych w naszym kraju są adekwatne do ich rzeczywistej wartości. Przykładem może być MOJ czy podkowa. W Polsce osiągają niebotyczne ceny, a wątpię, żeby można było je sprzedać za podobne kwoty za granicą. Cóż, sentyment kosztuje.

[i]rozmawiał Piotr Cegłowski[/i]

[b]Rz: Nikogo już nie dziwi zabytkowy samochód jako cel inwestycji. A motocykl?[/b]

Lech Potyński: Z wielu powodów jest to jeszcze lepsza inwestycja. Cenne, wyjątkowe motocykle nabierają wartości jak stare wino. Chętnie przywołuję opinię, że dla miłośnika jednośladów najcenniejsze egzemplarze z jego kolekcji mogą być lepszym zabezpieczeniem na starość niż emerytura.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy