Reklama
Rozwiń
Reklama

List do „Moich Pieniędzy”: Najpierw egzamin, potem zakup

Widzę, że specjaliści w gazetach zaczęli namawiać do kupowania akcji i funduszy akcyjnych, bo podobno to już koniec bessy. Ale słyszałam, że teraz każdy, kto chce kupić jednostki funduszu akcyjnego, musi przejść jakieś testy. Czy to oznacza, że jeśli źle wypełnię test, to funduszu mi nie sprzedadzą?

Publikacja: 16.09.2009 17:35

List do „Moich Pieniędzy”: Najpierw egzamin, potem zakup

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

[b]Rzeczpospolita: [/b]Od 13 lipca tego roku sprzedawcy funduszy inwestycyjnych – wszyscy oprócz banków i domów maklerskich – mają obowiązek przebadania chętnych do zakupu funduszy, by sprawdzić, jakiego typu produkt jest dla nich najbardziej odpowiedni. Taki obowiązek wprowadziła unijna dyrektywa MIFiD.Doradcy używają do tego dwóch testów: odpowiedniości (czy fundusze inwestycyjne w ogóle wchodzą w grę jako propozycja dla danego klienta) i adekwatności (jeśli pierwszy test wypadł pozytywnie, sprawdza się, jaki fundusz najlepiej spełni oczekiwania danego klienta).

Jakich pytań należy się spodziewać? Przede wszystkim o cel inwestycji, jak długo chcemy oszczędzać, jak duże ryzyko jesteśmy w stanie zaakceptować, jakie jest źródło naszych dochodów, jak oceniamy swoje perspektywy.

Gdy klient wypełni test – w wersji papierowej lub na monitorze komputera – obsługujący go doradca od razu oblicza wynik. Na jego podstawie proponuje konkretny produkt, np. fundusz akcji, stabilnego wzrostu lub kilka różnych funduszy. Z testu może też wynikać, że dla danego klienta odpowiedni jest jedynie np. fundusz pieniężny. I co wtedy, jeśli klient przyszedł, by zainwestować w akcje?

Jeżeli dana osoba nie zgodzi się na proponowane rozwiązanie, może podpisać oświadczenie, że mimo takiego wyniku testu decyduje się na zakup innego funduszu. I oczywiście wtedy sprzedawca spełni życzenie klienta. Ale będzie miał podkładkę na wypadek, gdyby klient zgłosił się z pretensjami, że poniósł stratę z powodu wciśnięcia mu nieodpowiedniego produktu.

Jeżeli klient nie wypełni testu bądź wypełni tylko jego część i jednocześnie nie podpisze oświadczenia, w którym stwierdzi, że wie, co robi i na własną odpowiedzialność wybiera konkretny produkt, sprzedawca dla własnego dobra nie powinien sprzedawać mu funduszu.Dyrektywa MIFiD sugeruje ponadto, by klient zawsze był poddawany badaniu, szczególnie testem adekwatności, nawet jeśli składa kolejne zlecenia kupna u tego samego dystrybutora.Natalia Chudzyńska

Reklama
Reklama

Jeśli mają państwo problemy związane z korzystaniem z usług finansowych albo chcecie uzyskać poradę, prosimy przesłać krótki opis sprawy na adres elektroniczny: pieniadze@rp.pl.

Pytania i odpowiedzi na nie znajdziecie państwo w naszym serwisie internetowym na stronie: www.rp.pl/pieniadze/poradniki. Wybrane listy będziemy publikować też w wydaniu papierowym „Moich Pieniędzy”.

[b]Rzeczpospolita: [/b]Od 13 lipca tego roku sprzedawcy funduszy inwestycyjnych – wszyscy oprócz banków i domów maklerskich – mają obowiązek przebadania chętnych do zakupu funduszy, by sprawdzić, jakiego typu produkt jest dla nich najbardziej odpowiedni. Taki obowiązek wprowadziła unijna dyrektywa MIFiD.Doradcy używają do tego dwóch testów: odpowiedniości (czy fundusze inwestycyjne w ogóle wchodzą w grę jako propozycja dla danego klienta) i adekwatności (jeśli pierwszy test wypadł pozytywnie, sprawdza się, jaki fundusz najlepiej spełni oczekiwania danego klienta).

Reklama
Ekonomia
Model monopolu państwowego nie sprawdził się w żadnym kraju Unii Europejskiej
Ekonomia
Świętujący swe 60-lecie PONAR Wadowice zaczyna dwa duże, nowe przedsięwzięcia
Ekonomia
Zakończył się BraveCamp – tygodniowa akademia przedsiębiorczości dla młodych innowatorów
Ekonomia
Polska dekada innowacji: z akwarium na bezkresne morze
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Ekonomia
Dzięki BraveCampowi uczelnie budują przestrzeń do innowacji
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama