Inteligentny rozwój to jeden z trzech priorytetów programu „Europa 2020”. Stworzenie nowej strategii było konieczne nie tylko dlatego, że poprzednia straciła ważność. Europa potrzebuje planu działań, bo – jak piszą autorzy dokumentu – „postęp pod względem wzrostu gospodarczego (...) towarzyszący nam przez ostatnie dziesięciolecie został zaprzepaszczony” wskutek kryzysu. Najważniejsze jest teraz wyjście z zapaści, ale „nie należy ulec pokusie powrotu do sytuacji sprzed kryzysu”.
Sposobem na to ma być m.in. oparcie gospodarki na wiedzy i innowacjach. Autorzy strategii chcą, by w 2020 r. wydatki na badania i rozwój wyniosły 3 proc. PKB (obecnie mniej niż 2 proc.), a co najmniej 40 proc. osób od wieku 30 do 34 lata miało wyższe wykształcenie (dziś 31 proc.).
Realizacji tych celów służyć mają trzy z siedmiu zapisanych w strategii inicjatyw przewodnich. Niestety, ich szczegóły wzbudzają kontrowersje. Pierwsza – „Unia innowacji” – przewiduje m.in. utworzenie europejskiej przestrzeni badawczej, czyli wymianę wyników badań – nawet z państwami, które nie poniosły ich kosztów. Analizujący unijne przepisy, specjaliści z Centrum für Europäische Politik uważają, że to zły pomysł – swobodna wymiana może bowiem zaburzyć konkurencję między instytutami badawczymi.
Druga z inicjatyw – „Młodzież w drodze” – ma poprawić wyniki kształcenia. Unia ma sprzyjać modernizacji uczelni (m. in. poprzez porównywanie ich wyników), państwa członkowskie – zadbać o to, by szkoły kładły nacisk na kreatywność. Najbardziej namacalne efekty dać może trzecia z inicjatyw, „Europejska Agenda Cyfrowa”, która przewiduje m.in. finansowanie rozwoju szerokopasmowego Internetu.
CEP chwali część rozwiązań (m.in. unijny patent czy wolny rynek zasobów cyfrowych), ale sprzeciwia się generalnej idei koordynowania przez Unię działalności edukacyjnej i badawczo-rozwojowej. Według CEP nie istnieją żadne czynniki, które uzasadniałyby taką aktywność Brukseli.