Zamiast zatem skoncentrować się na walce z telekomunikacyjnym wykluczeniem jednostek, myślano o przyspieszeniu procesu telefonizacji całego kraju przy pomocy środków ustawowych. Chociaż działo się to niespełna sześć lat temu, proces kojarzono wyłącznie z połączeniami stacjonarnymi. I tak zapis dyrektywy, który w oryginale brzmiał connection at a fixed location to public communications networks przetłumaczono jako usługi telefoniczne dla użytkowników stacjonarnych, publicznych sieci telekomunikacyjnych. Oprócz tak zdefiniowanego przyłączenia do sieci, w skład usługi powszechnej weszły także inne usługi: utrzymywanie łącza w gotowości do pracy, połączenia krajowe i międzynarodowe obejmujące zapewnienie transmisji dla faksu oraz transmisji danych, informacja o numerach i udostępnianie spisów abonenckich, świadczenie udogodnień dla osób niepełnosprawnych oraz wspomniany na wstępie dostęp do aparatów publicznych.
Ustawę uchwalono, ogłoszono konkurs i wybrano do świadczenia usługi powszechnej jedyny podmiot który do tego konkursu się zgłosił – Telekomunikację Polską. Prezes UKE wydał 5 maja 2006 roku decyzję, która wygasa za kilka miesięcy: w maju 2011 roku. Decyzja określała, oprócz przedmiotu usług, także szereg parametrów, które miały być spełniane przy jej realizacji. Miały, bo jak wynika z corocznych raportów UKE największym problemem w świadczeniu przez TP usługi powszechnej jest zapewnienie jej dostępności fizycznej. Czy jednak należy się dziwić, że wskaźniki ustalone - było nie było przez samą TP - w złożonej przez TP ofercie, zaakceptowanej następnie przez regulatora nie były spełniane? I znowu, na tak postawione pytanie trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Oczywiste jest, że w 2006 r. rynek telekomunikacyjny wyglądał inaczej. Substytucja mobilna, a więc zjawisko wypierania telefonii stacjonarnej przez telefonię mobilną dopiero nabierało tempa, rynek hurtowy raczkował a pokonanie barier administracyjnych w procesach inwestycyjnych wydawało się w zasięgu ręki. Trzeba było kolejnych czterech lat, aby uchwalić ustawę wspierającą rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej, która - będąc milowym krokiem naprzód - i tak nie rozwiązuje wszystkich problemów. W tym czasie rynek hurtowy rozwinął się dynamicznie (w 2009 r. 1,1 mln dawnych abonentów TP korzystało już z usług operatorów alternatywnych za pośrednictwem WLR), natomiast spadek przychodów z usług telefonii stacjonarnej na całym rynku w latach 2005-2009 sięgnął prawie 45 proc.!
To jednak nie kłopoty ze wskaźnikami jakości świadczenia usługi powszechnej okazały się elementem najbardziej kontrowersyjnym. Palma pierwszeństwa w zakresie kontrowersji została przyznana mechanizmowi finansowania. Zgodnie z treścią Dyrektywy o Usłudze Powszechnej, jeżeli miałoby się okazać, że świadczenie usługi stanowi niesprawiedliwe obciążenie przedsiębiorstw wyznaczonych, to tym podmiotom przysługuje zwrot kosztów netto, tj. kosztów, których przedsiębiorcy nie ponieśliby, gdyby nie obowiązek świadczenia usługi. Przykładem są nie tylko aparaty publiczne, czy spisy abonenckie, ale także specjalne plany taryfowe dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej (przykładowo plan przyjazny tp). Zgodnie z prawem unijnym takie finansowanie kosztu netto może pochodzić ze źródeł publicznych, jako tzw. usługa świadczona w ogólnym interesie gospodarczym (SGEI – Service of General Economic Interest) lub ze środków sektorowych.