Już od rana wiadomo było, że giełdy światowe, w tym nasza, skazane są w środę na wzrost. Dobre wieści zza oceanu, gdzie prezydent Barack Obama w orędziu zapowiedział zmniejszenie wydatków na armię, zamrożenie wydatków i zasygnalizował możliwość obniżenia podatków dla przedsiębiorstw, pchnęły inwestorów do kupowania akcji. Fala zwyżek przetoczyła się w nocy przez giełdy azjatyckie i dotarła do Europy. Na otwarciu najważniejsze parkiety kontynentu zyskiwały po 1 proc. Zwyżki w Warszawie były słabe. Inwestorzy wzięli się do roboty i w południe nasz parkiet dogonił inne rynki.
Uwaga graczy, dzięki PKN Orlen, koncentrowała się na spółkach paliwowych. Koncern przedstawił szacunkowe bardzo dobre dane finansowe za IV kwartał 2010 r. Do nabywania spółek petrochemicznych zachęcały dobre prognozy dotyczące światowej konsumpcji paliw. Przejściowo PKN Orlen i Lotos zwyżkowały po ok. 4 proc.
Dobre nastroje prysły po południu, gdy GUS przedstawił dane o grudniowej sprzedaży detalicznej (lepsza od prognoz) i bezrobociu. Wskaźnik pozostających bez pracy wyniósł 12,3 proc. Prognozy mówiły, że będzie to 12 proc.
Inwestorzy zareagowali na te doniesienia negatywnie. Sytuację poprawiło dobre otwarcie notowań na giełdzie nowojorskiej. Gracze z zadowoleniem przyjęli lepsze od oczekiwanych dane o sprzedaży nowych domów. Dow Jones pierwszy raz od czerwca 2008 r. pokonał w trakcie sesji poziom 12 tys. punktów. Ostatecznie na koniec sesji wyniósł jednak 11 985,44 pkt, o 0,07 proc. więcej niż we wtorek.
Na zamknięciu WIG20 znalazł się na poziomie 2715 pkt, 0,73 proc. wyższym niż we wtorek. WIG zyskał 0,56 proc. (47 396 pkt). GPW była w środę, nie po raz pierwszy w ostatnich dniach, jednym z najsłabszych rynków na naszym kontynencie.