– Sektor bankowy jest nadpłynny, przynajmniej jeśli chodzi o płynność krótkoterminową, o czym świadczy choćby piątkowy przetarg bonów NBP – uważa Adam Antoniak, ekonomista Banku BPH. Zwykle w największych bankach oprocentowanie jest nieco poniżej średniej rynkowej.
Na ostatnim przetargu siedmiodniowych bonów pieniężnych banki komercyjne kupiły od NBP papiery o wartości 101,8 mld zł. Taka jest skala krótkoterminowej nadpłynności sektora bankowego. O tyle banki mogłyby zwiększyć skalę kredytowania klientów indywidualnych i firm bez pozyskiwania dodatkowych depozytów. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że równocześnie wartość kredytów w polskich bankach wyraźnie przekracza wartość depozytów, a różnicę pokrywa finansowanie pozyskiwane z zagranicy (chodzi głównie o pieniądze na kredyty walutowe).
– Jednak w poszczególnych bankach ta sytuacja jest zróżnicowana. Duże banki nie mają problemów z bazą depozytową, ale jest kilka mniejszych, które będą musiały walczyć o lokaty – podkreśla Antoniak. Mniejsi gracze, instytucje, które dopiero zdobywają rynek, oferują bardziej korzystne oprocentowanie.
Według oczekiwań ekonomistów Rada Polityki Pieniężnej podniesie na najbliższym posiedzeniu stopy procentowe o 0,25 pkt proc., a w kolejnych miesiącach być może jeszcze o 0,5 pkt proc. Jednak odsetki od lokat będą rosły w mniejszej skali.
– Można oczekiwać, że banki będą raczej reagować z opóźnieniem, a skala podwyżek oprocentowania depozytów też będzie mniejsza niż wzrost stóp NBP. Banki ciągle duszą się od nadmiaru pieniądza. Zmiany ich nastawienia można się spodziewać pod koniec roku wraz ze znikaniem z ofert tzw. lokat anty-Belkowych – ocenia Anna Hryć odpowiedzialna za produkty depozytowe w Raiffeisen Banku.