- Wróćmy jeszcze do innowacyjności przedsiębiorstw. Przeciętni pracownicy korporacji myślą praktycznie, czy abstrakcyjnie?
- Bardzo praktycznie, ale często ich wiedza i pomysłowość ogranicza się do „własnego podwórka”, czyli naszego R&D. Dlatego tak ważne jest, żeby się nie zamykać i rozmawiać z kolegami z innych części firmy. W obszarze technologicznym, oznacza to przede wszystkim dobre relacje z pionem sieci. Uważam, że dzięki takiej wymianie i bliskości udało się nam wytworzyć kulturę komunikacji unikalną na skalę całej grupy France Telecom
- Dlaczego?
- Nasze kontakty z kolegami z jednostek operacyjnych, mimo że zorganizowane, polegają na wielu niesformalizowanych interakcjach. Na całym świecie, w każdej korporacji są tendencje do budowania pionowych silosów, izolujących ludzi wewnątrz jednej firmy. My staramy się te silosy burzyć. Koledzy z Francji mówią o tym z uznaniem, a koledzy z Chin z zazdrością, bo u nich w ogóle nie ma pionów operacyjnych, tylko R&D. Oni garną się, żeby przyjeżdżać do Polski, bo dla nich to okazja do współpracy z takimi pionami.
- Macie ogólnie zdefiniowane kierunki działań?
- Oczywiście mamy sprecyzowaną strategię w ramach, której koncentrujemy się na określonych tematach. To projekty związane z dostarczaniem treści w internecie (CDN), zwiększeniem zasięgu usług przewodowych i bezprzewodowych, sieci IP nowej generacji oraz otwartych platform usługowych. Ponadto wspomniane projekty Green, czy udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Przykładem z ostatnich dni może być praca nad francuskim prototypem rozwiązania, umożliwiającego kontakt z call center osobom niesłyszącym.
- Jak to ma działać?
- Połączenie wideo z konsultantem znającym język migowy. To oczywiście rozwiązanie dla niewielkiej liczby klientów, ale przecież takich też mamy i chcemy ich obsługiwać. Niedawno wraz z kolegami z Francji prezentowaliśmy je naszemu marketingowi i obsłudze.
- Do którego z projektów jest pan osobiście najbardziej przywiązany?
- Specyfiką innowacji jest to, że szybko tracą „świeżość”. Trzeba nimi umiejętnie zarządzać wiedząc, co jest jeszcze na czasie, co już passe. Zarządzanie innowacjami, ich stymulowanie moim zdaniem jest najistotniejsze. Stąd tak bardzo przywiązałem się do projektu Telekreator. To doroczny konkurs na najciekawszy projekt-innowację, jaka zgłoszą pracownicy Grupy TP i jej partnerów. Traktujemy go niezwykle poważnie, czego dowodem choćby pula nagród - 250 tys. zł. W tym roku mieliśmy ponad 400 zgłoszeń.
Poprzeczka zawsze jest postawiona wysoko, bo projekt musi zawierać analizę ekonomiczną, udowodniać przydatność i opłacalność. Dodatkowo jeszcze nagradzamy te projekty, które doczekały się wdrożenia.
- Z iloma pomysłami, to się udaje?
- Wdrożenie jednego na pięć, to dobre osiągnięcie, a 1 na 10 to minimum. Zachęcam moich pracowników, którzy zgłaszają pomysły: „róbcie je razem z pionami operacyjnymi”. To jest dobrze widziane, bo świadczy o wstępnej praktycznej weryfikacji, no i ma większą szansę na wdrożenie.
- A jak ocenia pan otwartość swojej grupy na innowacje? Innowacja oznacza zwykle zmianę, a zmian ludzie nie lubią…
- Odpowiem cytatem z polskiej komedii: „Polacy bardzo lubią nowości… pod warunkiem, że je dobrze znają”. Dla Orange Labs innowacje są najważniejsze, a grupa je mocno wspiera. Oczywiście każda innowacja jest zmianą, a zmiana wiąże się z ryzykiem, więc trzeba odwagi, aby ją podjąć. W tak dużej firmie, jak nasza wdrożenie długo trwa. I trudno to przeskoczyć. Ze względu na skale i wiele zobowiązań nałożonych przez np. giełdę czy regulatora wdrażanie produktów na rynek trwa długo, mimo że w laboratorium od dawna są technologicznie gotowe.
- Nie uważa pan, że ta dynamika upośledza TP w stosunku do mniejszych, bardziej elastycznych konkurentów?
Paradoksalnie najłatwiej jest powiedzieć, że nasza konkurencja coś robi, więc my też musimy, ale prawda jest taka, że to my powinniśmy być pierwsi. Zawsze jest przykro zobaczyć, że ktoś wyskakuje na rynek z pomysłem, nad którym od miesięcy pracujemy. Uważam jednak, że co do zasady nasze projekty są lepiej dopracowane, pełniejsze i zakrojone od razu na masową skalę.
- Netia wprowadziła na rynek nowe urządzenie abonenckiego. Obserwujecie ten projekt?
- Oczywiście. Konkurujące na rynku firmy zawsze się podglądają. Koncepcja nie jest nowa, ale pomysł produkcyjny ciekawy, jak można wnosić z pierwszych informacji i wcześniejszych rynkowych plotek. Będziemy pilnie obserwować, jak sprawdzi się im ten produkt, bo to nie jest wdrożenie, ani proste, a tym bardziej skazane na sukces. A swoją drogą, to uważam, że współpracując z takimi operatorami, jak Netia możemy w dziedzinie badań i rozwoju zdziałać dla rynku wiele dobrego. Choćby dlatego, że wspólnie eksploatujemy przede wszystkim skrętkę miedzianą w sieci dostępowej.
- Jaki projekt śni się panu teraz po nocach?
- Sny mam spokojne, ale jak pan pyta, to mam tutaj w biurze femtokomórkę. Testujemy kilka takich urządzeń u zaprzyjaźnionych klientów i zbieramy ich doświadczenia. Polscy inżynierowie wdrożyli je już w Rumunii. Teraz czas na przekonanie Polaków. Prowadzimy też kilka projektów, które są w znacznie wcześniejszej fazie. Chodzi np. o projekty z kilkoma międzynarodowymi partnerami, finansowane z 7. Funduszu Ramowego, w dziedzinie światłowodów, czy sieci nowych generacji, ich autokonfiguracji i autooptymalizacji. Celem jest skuteczne dostarczanie treści, priorytetyzacja ruchu i łatwiejszy handover, pomiędzy różnego typu sieciami radiowymi np. makrosieciami komórkowymi i lokalnymi WiFi. Możemy się pochwalić, że Orange Labs Polska brał udział w największym projekcie EU dotyczącym Internetu Przyszłości FP7 WARD, w którym była badana tematyka sieci autonomicznych. W szczegółach chodziło o koncepcję sieci oraz usług zarządzanych autonomicznie na znanej zasadzie Plug&Play.
Zgodnie z tą koncepcją urządzenia mają wbudowane mechanizmy samokonfiguracji oraz reagowania na zdarzenia nieprzewidziane. W rozwiązaniu rola operatora w instalacji i utrzymaniu sieci jest mocno ograniczona, a sieć sama, dzięki współpracy urządzeń sieciowych (podejście rozproszone) potrafi się dostosować do warunków zewnętrznych. Ponadto w grudniu 2011 r. rozpoczynamy prace nad projektem CELTIC COMMUNE dotyczącym wykorzystania technik sztucznej inteligencji w zarządzaniu sieciami radiowymi i przewodowymi oraz usługami telekomunikacyjnymi. Moim zdaniem w tych obszarach jeszcze przez co najmniej 5 lat będziemy w fazie szukania drogi. Ale to jest nasza przyszłość.
- Czy Orange Labs w Polsce mogłyby pracować tak, jak pracują, gdyby grupa nie była częścią międzynarodowego koncernu?
- Moim zdaniem ekonomia skali odgrywa znaczną rolę w tym biznesie, dlatego zdecydowanie więcej możemy zrobić działając na potrzeby dużego koncernu. Około połowy naszych projektów realizujemy na rzecz całej grupy, co ma dla nas konkretny finansowy wymiar, zarówno pod względem przychodów, jak i rentowności.
- Konkurujecie z innymi centrami badawczo-rozwojowymi grupy FT?
- Oczywiście, bo wewnętrzna konkurencja jest pozytywna motywacją. W całej grupie FT w R&D pracuje ponad 3,5 tys. osób. Polska jest jednym z największych centrów. Chcemy być szybkim i elastycznym ośrodkiem, który bardzo blisko współpracuje z operacyjnymi pionami spółki. Dodatkowo ośrodkiem otwartym na współdziałanie z wyższymi uczelniami, środowiskami naukowymi i aktywnymi innowacyjnie firmami. Ważne jest wspieranie takiej działalności przez administrację. Ja wciąż potrzebuję argumentów dla moich właścicieli, dlaczego warto inwestować w ośrodek badawczo-rozwojowy właśnie w Polsce.
- Dziękujemy za rozmowę
rozmawiał Łukasz Dec