Ilustracją tragicznej sytuacji państwa stała się ujawniona przez ministra finansów Tendai Biti informacja o zasobach finansów publicznych. W czasie konferencji prasowej w Harare przyznał on, że w kasie państwa znajduje się równowartość... 217 dolarów amerykańskich.
Posiadające bogate złoża surowców naturalnych (w tym jedne z najbogatszych na świecie złóż diamentów i plutonu) państwo nie jest w stanie pokryć jakichkolwiek wydatków. Nie wiadomo nawet, z czego zostaną sfinansowane planowane na marzec wybory prezydenta.
Do beznadziejnej sytuacji Zimbabwe – jeszcze w latach 60. najbogatszej kolonii brytyjskiej w Afryce – doprowadziły 26-letnie rządy prezydenta Roberta Mugabe, który stworzył całkowicie nieefektywną dyktaturę, mieszając hasła niezależności i samowystarczalności z marksistowskimi eksperymentami ekonomicznymi.
Załamanie gospodarki zaczęło się w roku 2000 od wywłaszczenia ponad 4 tys. białych farmerów, co doprowadziło do upadku rolnictwa. W państwie rozkwitły korupcja i nepotyzm. Skutkiem szaleńczej polityki gospodarczej stała się nieprawdopodobna hiperinflacja (w roku 2009 wyemitowano banknot o nominale 100 miliardów dolarów zimbabweńskich).
Rząd Zimbabwe w beznadziejnej sytuacji chce się zwrócić do „kręgów międzynarodowych". W związku z izolacją reżimu (z powodu łamania praw człowieka kraj objęty jest sankcjami ONZ i USA) w praktyce może to oznaczać wyprzedaż koncernom wydobywczym kolejnych złóż surowców.