regina Skibińska
Sąd Najwyższy w uchwale z 19 lutego (sygn. III CZP 63/12), wydanej na wniosek rzecznika ubezpieczonych, jasno określił, że odpowiedzialność użytkownika lokalu za szkodę wynikającą z zalania mieszkania położonego na niższej kondygnacji, kształtuje się na zasadzie winy, a nie na zasadzie ryzyka.
Co to oznacza w praktyce? Jeśli nasze mieszkanie zaleje sąsiad z góry, bo w jego łazience pęknie rura, zepsuje się pralka czy też instalacja okaże się nieszczelna, nie dostaniemy odszkodowania ani z polisy OC wykupionej przez tego sąsiada, ani bezpośrednio od niego, gdyż nie zawinił on w takiej sytuacji. Tylko wtedy możemy dochodzić pieniędzy od sąsiada albo od towarzystwa, które wystawiło mu polisę OC, gdy udowodnimy, że ponosi od winę za zalanie.
W przypadku takich szkód ustalenie ich rzeczywistych przyczyn nie jest proste. Przeważnie wiążą się one z awarią instalacji wodno-sanitarnej bądź sprzętu AGD. A w takiej sytuacji trudno udowodnić komuś winę. Trzeba by dowieść, że dana osoba swoim zachowaniem przyczyniła się do powstania szkody.
Nie będzie rozbieżności
Uchwała Sądu Najwyższego rozwiała dotychczasowe wątpliwości. Do tej pory sądy wydawały różne wyroki, a ubezpieczyciele często podejmowali takie decyzje dotyczące odszkodowań, jakie w danym momencie były dla nich korzystne. Gdy ktoś zgłaszał likwidację szkody z OC, odmawiali wypłaty pieniędzy, zaś jeśli szkoda była zgłoszona z ubezpieczenia danego mieszkania, występowali do sąsiada, u którego doszło do awarii, z roszczeniem regresowym (czyli o zwrot wypłaconego odszkodowania). Właściwie ani poszkodowani, ani właściciele mieszkań, w których doszło np. do awarii instalacji wodnej, nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać.