Niemcy tracą grube miliardy

Inwestorzy z Niemiec za sprawą złych inwestycji stracili od 1999 r. za granicą ok. 400 mld euro.

Publikacja: 02.12.2013 10:45

Niemcy nie lubią, gdy krytykuje się ich kraj za dynamiczny eksport, twierdząc, że deprecjonuje się w ten sposób ich sukces gospodarczy. Być może należałoby spojrzeć na ten problem od innej strony: Co czują, tracąc setki miliardów euro ze swoich oszczędności?

Krytycy Niemiec, w tym amerykański Departament Skarbu, argumentują, że niemieckie uzależnienie od eksportu utrudnia innym krajom wyjście z recesji. Niemcy zwyczajowo odpowiadają, że to inni powinni dociągnąć do ich poziomu.

Szukając zysku

Jednak niektórzy decydenci i naukowcy próbują zwrócić uwagę na fakt, że ta strategia gospodarcza pociąga za sobą wysokie koszty dla samych Niemców. Wynika to z faktu, że lustrzanym odbiciem wysokiej nadwyżki kraju w obrotach bieżących – która łączy w sobie nadwyżkę handlową z innymi dochodami z zagranicy jest gigantyczny deficyt na rachunku kapitałowym. W związku z tym niemieccy ciułacze szukają po całym świecie wyższych zwrotów dla swoich pieniędzy.

– Wysoka nadwyżka eksportowa oznacza de facto, że mnóstwo pieniędzy inwestujesz za granicą – powiedział unijny komisarz ds. gospodarki Olli Rehn w niedzielnym wywiadzie dla niemieckiej gazety „Bild". – To może mieć sens. Jednak widzimy, że nie wszystkie niemieckie oszczędności są inwestowane sensownie, a zamiast tego są lokowane w toksycznych aktywach, na przykład w USA – dodał.

Wielkie straty

Inni ujmują rzecz mniej dyplomatycznie. – Niemieccy ciułacze traktują system finansowy jak kasyno i tracą na tym pieniądze – mówi Sony Kapoor, ekspert finansowy, który kieruje think-tankiem Re-Define.

Brzmi to brutalnie, ale według niektórych niemieckich analiz tamtejsi obywatele stracili od 2006 roku setki miliardów dolarów na inwestycjach zagranicznych.

Berliński Instytut Badań Ekonomicznych szacuje, że niemieccy inwestorzy stracili ok. 400 miliardów euro za sprawą złych inwestycji dokonanych od 1999 roku. To odpowiednik 15 proc. niemieckiego Produktu Krajowego Brutto. W latach 2006–2012 straty sięgnęły niemal 600 mld euro.

Jednak łączne aktywa zagraniczne Niemiec netto wyniosły w ubiegłym roku ponad bilion euro. Różnica – czyli to, co niemieccy ciułacze stracili w tym czasie – wynosi 269 mld euro. W istocie oznacza to, że w latach 2006–2009 zarobili oni 250 mld euro. Natomiast ich straty w okresie od 2007 do 2011 roku wyniosły 575 mld euro.

Chybione inwestycje

Tak czy inaczej to mnóstwo pieniędzy utraconych na tysiące sposobów – od inwestowania w toksyczne amerykańskie papiery po obligacje rządowe podupadających krajów strefy euro. Zwykli obywatele nie zawsze mogli nawet dostrzec tę stratę, ponieważ płacili na nie z podatków, które szły na ratowanie banków dokonujących nierozsądnych inwestycji. Tak czy inaczej jednak były to straty.

Inwestowanie nadwyżek poprzez prywatne instytucje finansowe nie jest jedynym rozwiązaniem. Chiny akumulują je w sektorze publicznym, zwiększając rezerwy walutowe kraju.

Ten sposób także jednak niesie ze sobą ryzyko – na przykład w postaci znaczącej dewaluacji dolara lub niewypłacalności USA spowodowanej politycznym patem.

Niemcy także budują znaczące rezerwy walutowe. Choć spadły one wyraźnie w porównaniu z rekordowym rokiem 2012, i tak wzrosły ośmiokrotnie do prawie 800 mld euro.

Zmienić kierunek lokowania pieniędzy

Być może nie jest to spektakularny wynik – i wielokrotnie poddawano go wewnętrznej krytyce – ale i tak o wiele lepszy niż niemieckie instytucje finansowe osiągnęły w analogicznym czasie. Nie ma zdecydowanego dowodu, że niemiecki system finansowy jest gorszy od innych, jeżeli chodzi o chronienie swoich obywateli, którzy przenoszą znaczne sumy za granicę.

To zadanie trudne do wykonania. W latach 70. amerykańskie, japońskie, brytyjskie i niemieckie banki lokowały znaczne nadwyżki z handlu ropą na Bliskim Wschodzie w pożyczkach dla Ameryki Łacińskiej i innych regionów. Efektem był kryzys dłużny w Ameryce Południowej w latach 80. i straty ponoszone przez banki.

Być może niemieccy ciułacze zrobiliby lepiej, gdyby zostawili swoje pieniądze w kraju. W ostatnich dekadach pomagali finansować infrastrukturę w Europie Południowej, w tym „martwe" autostrady w Hiszpanii Portugalii, a także budowę odległych, regionalnych lotnisk, które nikomu nie były potrzebne.

Skierowanie części tych oszczędności na odbudowę sypiącej się niekiedy infrastruktury w Niemczech mogłoby się okazać bardziej opłacalne.

—śródtytuły pochodzą od redakcji

Stephen Fidler; tłum. tk

(C) 2013 Dow Jones & Company, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone

Aby zaprenumerować „The Wall Street Journal": www.wsjeuropesubs.com

Niemcy nie lubią, gdy krytykuje się ich kraj za dynamiczny eksport, twierdząc, że deprecjonuje się w ten sposób ich sukces gospodarczy. Być może należałoby spojrzeć na ten problem od innej strony: Co czują, tracąc setki miliardów euro ze swoich oszczędności?

Krytycy Niemiec, w tym amerykański Departament Skarbu, argumentują, że niemieckie uzależnienie od eksportu utrudnia innym krajom wyjście z recesji. Niemcy zwyczajowo odpowiadają, że to inni powinni dociągnąć do ich poziomu.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy