– Gospodarka polska jest ciężko chora. Konieczna jest operacja – głębokie chirurgiczne cięcie – tak mówił Leszek Balcerowicz 17 grudnia 1989 r., gdy przedstawiał w Sejmie program reform nazwany potem planem Balcerowicza.
Co najbardziej gospodarce dolegało? Socjalistyczna gospodarka nakazowo-rozdzielcza doszła do kresu swoich możliwości. Znalazła się na skraju bankructwa, trzeba było ją natychmiast reanimować, wprowadzając jednocześnie podstawowe zasady wolnego rynku: wolny przepływ kapitału i pracy.
Krajobraz przed bitwą
W styczniu 1989 r. ceny w sklepach były o ponad 80 proc. wyższe niż rok wcześniej. Potem było jeszcze gorzej, bo ostatni komunistyczny rząd urynkowił ceny żywności. W lipcu roczna inflacja wynosiła już 104 proc., w październiku – ponad 400 proc., w grudniu – ponad 600 proc. I szybowała dalej. W szczytowym momencie, w lutym 1990 r. ,sięgała już prawie 1200 proc.
W ślad za galopującymi cenami szły podwyżki płac w państwowych przedsiębiorstwach i sferze budżetowej. To było rujnujące dla kasy państwa, która i tak świeciła pustkami. Dług wobec zagranicy, wynoszący wówczas ok. 42 mld dolarów (a wartość wpływów eksportowych w walutach wymienialnych stanowiła raptem 6 mld dolarów), nie był spłacany już od kilku lat.