Z zestawienia grupy z Tuluzy wynika, że dostawy w lipcu dotyczyły dwóch A350-900 dla Air France i China Eastern Airlines, czterech A220-300 (w tym trzech dla Air Austral), 22 A320neo, jednego A321 i 17 A321neo (w tym trzech dla Wizz Aira) — dla łącznie 32 linii lotniczych i firm leasingowych.
Po 7 miesiącach Airbus przekazał 69 klientom 344 samoloty, w lipcu producent ogłosił, że planuje w tym roku wydanie 600 maszyn wobec zakładanych wcześniej 566, tyle samo ile w 2020 r. Konsekwencją dobrego tempa dostaw jest skok obrotów o 30 proc. do 24,6 mld euro, bo klienci płacą zasadniczą część ceny w chwili odbioru maszyny.
Jedyną oznaką kryzysu trwającego w lotnictwie jest liczba zamówień. W lipcu Airbus otrzymał od meksykańskiego przewoźnika low-cost Volaris zamówienie na dwa A320neo, co dało od początku roku liczbę brutto 167 samolotów, a po 127 rezygnacjach i zamianie modeli zostało 33.
Prezesa Guillaume Faury to nie deprymuje, bo uważa, że nastąpiła pewna poprawa, np. 28 lipca linia Condor zamówiła 16 A330neo — pisze dziennik „Ouest-France". Airbus powiadomił już dostawców, że chce zwiększyć rytm produkcji samolotów z rodziny A320 z ok. 40 miesięcznie obecnie do 45 w IV kwartale i do 64 w połowie 2023 r. Zamierza ponadto zainwestować ponad 60 mln euro w uruchomienie w Saint-Nazaire nowej linii produkcyjnej A321 XLR. Docelowo ma tam powstawać do 90 sztuk co miesiąc w razie potrzeby.
Odrębnie Airbus uprzedził, że w niemieckim producencie małych podzespołów Premium Aerotec, zatrudniającym 2500 ludzi może być zagrożone tysiąc miejsc pracy, jeśli nie zostanie wyodrębniony z grupy Airbusa i nie zwiąże się z kimś innym. Firma ta traci od lat, Airbus uważa, że nowy właściciel mógłby produkować też dla konkurentów i dla klientów z innych sektorów — pisze Reuter.