Od kiedy minister skarbu Aleksander Grad na początku roku zapowiedział poszukiwanie inwestora strategicznego dla drugiej co do wielkości firmy paliwowej w Polsce, swoje zainteresowanie zgłosiło już kilku dużych graczy. Dwa tygodnie temu napisaliśmy, że wśród nich są Jan Kulczyk z libijskim Tamoilem oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, a także PKN Orlen.
Lotos okazał się na tyle ciekawą inwestycją, że chętnych jest jednak więcej, co ostatecznie może mieć wpływ na wartość transakcji. Rząd jeszcze nie zdecydował, jak duży pakiet akcji wystawi na sprzedaż. Wicepremier Waldemar Pawlak pytany o to w piątek przez dziennikarzy przypomniał, że w przypadku PKN Orlen dobrze sprawdził się wariant, w którym do Skarbu Państwa należy 27 proc. akcji tej spółki. W grę wchodzić mogłoby zatem sprzedanie co najmniej 25 – 30 proc. kapitału Lotosu. Rynkowa wartość takiego pakietu to obecnie około 1 mld złotych.
Kolejne zagraniczne firmy badają możliwość zakupu gdańskiej grupy, tym razem z Chin, Azerbejdżanu i Rosji, dowiedziała się „Rz”. Chodzi o firmy: China National Petroleum Corporation (CNPC), Socar oraz Łukoil. W każdym przypadku nikt jeszcze nie złożył oferty, gdyż rząd nie będzie chciał rozpocząć procesu ich przyjmowania wcześniej niż w czerwcu. – Do tego czasu mają zostać zmienione strategia rządowa dotycząca sektora paliwowego oraz statut Lotosu zwiększający rolę Skarbu Państwa na wzór Orlenu – mówi osoba związana z resortem skarbu.
Według informacji „Rz” od tygodnia w Warszawie gości delegacja reprezentująca CNPC, badając możliwości zakupu akcji gdańskiej spółki. Chiński koncern to jedna z największych firm paliwowych na świecie (obecna w 29 krajach, mająca udziały w ok. 80 projektach poszukiwawczo-wydobywczych). Nieformalne sygnały wysyłają także przedstawiciele azerskiego narodowego koncernu Socar. To jeden z udziałowców spółki Sarmatia, która analizuje możliwości budowy ropociągu między Polska i Ukrainą, umożliwiającego import kaspijskiej ropy do Europy. Azerowie mają znaczące zasoby ropy w tym regionie. Są też Rosjanie z Łukoilu, którzy poprzez bankowców inwestycyjnych podtrzymują chęć zakupu Lotosu (w 2001 r. zgłosili się w przetargu na gdańską rafinerię), mówią nasi rozmówcy.
Zdeterminowani są również Jan Kulczyk i jego libijski partner Tamoil. Szef Kulczyk Holdingu Dariusz Mioduski zapewnia, że obie firmy jako inwestorzy w Lotosie są w stanie zapewnić to, czego potrzebuje grupa, by stać się aktywnym graczem w naszym regionie Europy. Twierdzi, że nie tylko chodzi o dostęp do złóż. Od innych firm wymienianych jako inwestorzy dla spółki nie udało się uzyskać komentarza.