Reklama
Rozwiń

Fatum nad inwestycją EBOR

EBOR znów chce zainwestować w PZU. Poprzednie trzy próby się nie powiodły

Publikacja: 08.12.2007 04:14

Fatum nad inwestycją EBOR

Foto: Rzeczpospolita

W piątek minister skarbu Aleksander Grad oraz wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna spotkali się z reprezentującym Polskę w radzie dyrektorów EBOR Kazimierzem Marcinkiewiczem. Rozmawiano m.in. o udziale banku w rozwiązaniu sporu o PZU między Polską a Eureko. – Jeżeli strony wyrażą chęć, to EBOR będzie się mógł zaangażować w rozwiązanie sporu w PZU – mówi PAP rzecznik resortu skarbu Rafał Lasota.

Konflikt trwa od sześciu lat i znalazł częściowe rozstrzygnięcie przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym. Uznał on Polskę za winną opóźniania prywatyzacji i teraz zabiera się do wyliczania odszkodowania.

Najbliżej inwestycji w PZU EBOR był przed trzema laty. Ówczesny szef resortu Jacek Socha wynegocjował ugodę, na którą zgodził się rząd, lecz zablokował ją parlament. Bank miał objąć 5 proc. akcji towarzystwa. Następnie Skarb Państwa zamierzał sprzedać w ofercie publicznej 20 proc. akcji, zachowując pakiet 25 proc. + jedna akcja. Dziś Jacek Socha atakowany jest przez niektórych finansistów za to, że nie złożył podpisu pod wynegocjowanym przez siebie porozumieniem.

– Łatwo im tak mówić – kwituje Jacek Socha. Tłumaczy, że jego podpis pod ugodą skutkowałby wotum nieufności i odwołaniem go z fotela szefa resortu. – To nie był dla mnie problem, jednak ugoda miała być realizowana przez kilka miesięcy i zakończyć się giełdowym debiutem – wyjaśnia. Jego zdaniem niezrealizowanie jej dało Eureko mocne argumenty przed trwającym międzynarodowym arbitrażem, że Polska po raz kolejny nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.

Pierwszy raz EBOR miał pomagać przy ratowaniu PZU 13 lat temu. Bank był bliski udzielenia 200 mln dolarów pożyczki na dokapitalizowanie przynoszącego wtedy pokaźne straty narodowego ubezpieczyciela. Warunkiem przekazania pieniędzy był jednak podział go na dwie spółki. W resorcie finansów pod okiem wiceministra Stefana Kawalca powstał specjalny program podziału. Ustalono nazwy: PZU Tatry i PZU Bałtyk. Jednak zarząd (jego prezesem był Roman Fulneczek), wspierany przez związki zawodowe, wyprosił u władz zaniechanie podziału. EBOR nie dał pieniędzy, bo nie chciał „wspierać monopolisty”.

Reklama
Reklama

Po raz drugi bank wrócił do gry w 2002 roku. Problemem nie było już dokapitalizowanie kolosa (został zasilony akcjami Banku Handlowego). Wówczas jednak Eureko, zniecierpliwione opóźnianiem obiecanej mu oferty publicznej PZU, negocjowało z ministrem skarbu wprowadzenie nowego inwestora. – Poszukiwaliśmy wówczas rozwiązania tymczasowego, inwestora, który mógłby rozwiązać konflikt. Zwróciliśmy się do EBOR – przyznaje Wiesław Kaczmarek, ówczesny minister skarbu. Bank miał kupić 10 proc. akcji ubezpieczyciela. Do porozumienia nie doszło. – Straciłem stanowisko. A prezes PZU Zdzisław Montkiewicz miał inny scenariusz polegający na wykupie akcji od Eureko przez HSBC – dodaje były minister.

Było już kilka koncepcji wejścia EBOR do PZU. W ostatnich latach bank miał pełnić rolę inwestora, który w okresie przejściowym pomoże w rozwiązaniu sporu między Skarbem Państwa a Eureko. Nie słyszałem o innych scenariuszach. Jest wielce prawdopodobne, że obecny minister skarbu będzie chciał wrócić do któregoś z tamtych pomysłów.

Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Ekonomia
Budżet nowej Wspólnoty
Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama