Jak wiemy, wyniki finansowe za I kwartał, mimo że lepsze od oczekiwań, nie przełożyły się na silniejszy ruch wzrostowy. Mając na względzie pozytywną sytuację na giełdach światowych, gdzie główne indeksy odnotowały zauważalne zwyżki, można mówić o pewnym rozczarowaniu. Nawet wypłaty dywidend nie robią na inwestorach już takiego wrażenia jak w latach poprzednich, i powoli można się zastanawiać, jakie są źródła takiego stanu rzeczy.

Myślę, że podstawowym problemem jest utrzymujący się od jakiegoś czasu odpływ środków z funduszy inwestycyjnych, a popyt ze strony funduszy emerytalnych czy inwestorów zagranicznych jest jak na razie zbyt mały, by tę podaż wchłonąć. Mam wrażenie, że wielu inwestorów rozczarowanych stopami zwrotu z ostatniego roku decyduje się wycofać środki z funduszy inwestycyjnych, a to, niestety, zmusza zarządzających do sprzedawania akcji. Szczególnie jest to widoczne w segmencie małych i średnich spółek, gdzie w zasadzie nie widać zainteresowania kupnem, a wiele spółek, które jeszcze przed rokiem należało do giełdowej elity, obecnie osuwa się do niewyobrażalnych jeszcze przed rokiem poziomów. Mój niepokój wywołuje niekorzystna szerokość rynku, czyli relacja liczby spółek, które zwyżkują, do liczby spółek, których cena spada.

Bez względu na zachowanie głównych indeksów, przeważają spółki, które tracą na wartości i to w zasadzie odbiera wiarę w możliwość trwalszej poprawy. Kolejna kwestia to liczba spółek, które wytyczają swoje nowe roczne minima. Jak wspomniałem, indeksy tkwią w konsolidacji, a liczba spółek, jakie ustanawiają nowe minima z sesji na sesję, jest całkiem spora, co rodzi obawy, że inne spółki również nie zdołają się obronić.

Myślę, że w tym kontekście szansą dla spółek, które mocno spadły, a przedstawiają w dalszym ciągu wartość biznesową, są możliwości przejęć. W ostatnich dniach w serwisach pojawiają się informacje, że takie procesy zaczynają mieć miejsce. Vistula & Wólczanka zdecydowała się ogłosić wezwanie na akcje W. Kruk, a AmRest podał, że przekroczył próg 5 proc. głosów na WZA sieci restauracji Sfinks. W tym kontekście warto się zastanowić nad biznesami i pozycją danej spółki w branży, jak też szansami na ich przejęcie. Niskie stopy procentowe wskazują, że w najbliższej przyszłości trzeba się będzie liczyć z kolejnymi takimi próbami i prawdopodobnie wśród takich spółek można szukać potencjalnych okazji do zarobku.