Kolejna publiczna pomoc, jakiej amerykański rząd udzielił jednej z największych instytucji finansowych na świecie – AIG, nie wywołała już takiej euforii na giełdach jak przejęcie kontroli nad Fannie Mae i Freddie Mac. Indeksy najważniejszych giełd w Europie wprawdzie wzrosły, jednak skala zwyżek była dużo mniejsza niż w poprzedni poniedziałek, kiedy znacjonalizowano obie firmy.
We wtorek po sesji w USA poinformowano, że Fed w zamian za 80 proc. udziałów przyzna AIG pożyczkę w wysokości 85 mld dolarów. Na pomoc amerykańskiej administracji nie zareagowały jednak tamtejsze giełdy. Rozpoczęły dzień od sporych spadków, a potem było już tylko gorzej. Graczy zaniepokoiła m.in. kolejna informacja z rynku finansowego. Bank inwestycyjny Morgan Stanley podał, że rozważa, czy pozostać instytucją niezależną, czy połączyć się z innym bankiem. Wprawdzie fuzje na rynku kapitałowym są dobrze przyjmowane, jednak w tym przypadku, z uwagi na “zagrożoną” branżę, mogą budzić podejrzliwość inwestorów. Dali zresztą temu wyraz podczas notowań. Akcje banku spadły ostatecznie aż o 26 proc. Na zamknięciu Dow Jones spadł o 4,06 proc., S&P 500 o 4,71 proc., a Nasdaq aż o 4,94 proc. Bohater ostatnich dni – koncern AIG – stracił ponad 40 proc. swej wartości.
Teraz inwestorzy wypatrują kolejnej zagrożonej spółki. Na celowniku jest Washington Mutual, którego akcje staniały wczoraj o 13 proc.
Wydarzenia w Ameryce pchnęły w dół giełdy zachodnioeuropejskie. Nastroje wyraźnie popsuły się także w Warszawie. WIG20 po prawie całodziennym przebywaniu nad kreską w końcówce dnia zaczął tracić na wartości. Ostatecznie podliczono go o 0,03 proc. niżej niż we wtorek. Mocno traciły mniejsze spółki. Wskaźnik mWIG40 stracił 0,7 proc., natomiast sWIG80 podliczono o 1,1 niżej niż we wtorek. Wyższe niż zwykle obroty na warszawskim parkiecie są efektem wzmożonej aktywności arbitrażystów w związku z wygasaniem w piątek kontraktów terminowych. Wczoraj łączny obrót przekroczył 1,6 mld zł.