Banki, których właścicielami są koncerny samochodowe, udzielają kredytów po stawkach niższych niż cena pieniądza na rynku tylko po to, żeby klient zechciał kupić auto właśnie tej, a nie innej marki. Najczęściej spotykanym produktem tego typu są kredyty 50/50. Dzięki nim kupujący może wpłacić połowę wartości samochodu, a drugą połowę dopłacić po roku bez odsetek. Rzadziej można spotkać kredyty 60/40 czy 30/70; wtedy pierwsza wpłata jest niższa albo wyższa od kwoty, której płatność została odroczona. Dość popularne są także kredyty spłacane w ratach z promocyjnym, obniżonym oprocentowaniem.
Kredyty zero procent, jak promują je banki, bardzo rzadko okazują się całkowicie darmowe. Zwykle towarzyszy im jednorazowa prowizja. Często kredytobiorca musi ubezpieczyć się na życie, a dodatkowym kosztem jest wymagane przez bank ubezpieczenie pojazdu w pełnym zakresie.
Mimo różnych dodatkowych warunków kredyt 50/50 i tak okaże się tańszy od propozycji banków komercyjnych. Oczywiście trzeba pamiętać, że jest on krótkoterminowy. Osoba, która nie dysponuje nadmiarem wolnej gotówki, po roku będzie musiała zaciągnąć kolejny, tym razem na jednorazową spłatę raty balonowej.
Co ważne, kredyt na preferencyjnych zasadach jest zwykle traktowany jako jedna z kilku promocji, na równi z rabatem gotówkowym przy zakupie auta i pakietem dodatkowego wyposażenia w niższej cenie. Wybierając promocyjne oprocentowanie kredytu, trzeba niekiedy zrezygnować z innych ofert specjalnych. Tak skonstruowana jest np. promocyjna oferta Fiata. Klient może wybierać między promocyjnym kredytem a znacznie obniżonymi cenami poszczególnych modeli.
Inny pomysł na sprzedaż ma producent samochodów Skoda. U dilerów tej marki klienci korzystający z promocyjnych kredytów Volkswagen Banku zachowują prawo do rabatu, tyle że w niższej kwocie. Oczywiście, każdy kupujący może indywidualnie negocjować korzystniejsze od standardowych warunki łączenia promocji.