Reklama

Chmury nad drapaczem

Setka pracowników Intraco od pięciu lat czeka, aż Skarb Państwa dokończy prywatyzację spółki. Jeśli zamiast tego ją zlikwiduje, jak planuje obecnie, stracą pracę, a obiecane 15 proc. akcji wartych około 50 mln zł przejdzie im koło nosa

Publikacja: 29.01.2009 17:48

Budynek Intraco powstał w połowie lat 70. Swego czasu miał monopol na rynku wynajmu powierzchni biur

Budynek Intraco powstał w połowie lat 70. Swego czasu miał monopol na rynku wynajmu powierzchni biurowych w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Skoro się powiedziało A, trzeba powiedzieć B – mówi Krzysztof Tula, przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej Intraco. – Ministerstwo Skarbu określiło naszą przyszłość już w 2004 r., kiedy spółkę skomercjalizowano. Od tamtej pory czekamy na inwestora i 15 proc. akcji.

Inwestor, przynajmniej prywatny, może jednak w Intraco się nie pojawić. W połowie stycznia redakcja "Rz" dostała e -mail. "Decyzją kolegium resortu skarbu nasza spółka ma zostać zlikwidowana. Naszym zdaniem ta decyzja nie ma uzasadnienia".

Przychody i zyski Intraco rosną. W 2008 r. spółka odprowadziła do Skarbu Państwa 580 tys. zł dywidendy.

[srodtytul]Państwo nie będzie deweloperem [/srodtytul]

Hall w Intraco. Krzysztof Tula prowadzi do sali konferencyjnej, gdzie czekają przedstawiciele związków: "Solidarności" i OPZZ, a także kilku pracowników. – Jeśli Intraco kupi prywatny inwestor, firma też przestanie działać na dotychczasowych zasadach. Wiele może się zmienić – mówię.

Reklama
Reklama

– Na taki scenariusz zgodziliśmy się pięć lat temu – odpowiada Krzysztof Tula. – Chcemy jednak, by spółka, której akcjonariuszami mieliśmy być, nadal się rozwijała i przynosiła zyski. Likwidacja może to przekreślić. Większość z nas związana jest z tą firmą od lat. Zależy nam na utrzymaniu miejsc pracy.

Minister skarbu Aleksander Grad widzi tę sprawę inaczej. – Decyzja o likwidacji nie zapadła tylko w odniesieniu do Intraco. Dotyczy co najmniej kilkunastu spółek Skarbu Państwa, których głównym aktywem są nieruchomości. Rząd nie jest od tego, żeby się zajmować działalnością deweloperską czy wynajmem – zaznacza minister. – A wspomniane firmy z reguły nie przynoszą takiego dochodu, jaki mogłyby. Likwidacja uprości sprawę, bo wycena takich firm przy prywatyzacji, w oderwaniu od posiadanych przez nie gruntów, jest wyjątkowo trudna – mówi Grad. I dodaje: – Chęci zakupu Intraco nie deklarował żaden inwestor. Zresztą pracownicy jak dotąd opierali się prywatyzacji.

Jest jednak jej osłoda: akcje pracownicze. Jak szacowano nieoficjalnie przed dwoma laty w resorcie skarbu, firma, do której należy biurowiec przy ul. Stawki i osiedle Biznesu na warszawskich Bielanach, jest warta co najmniej 0,4 mld zł. Gdyby państwo sprzedało spółkę, zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji załodze przypadłyby akcje warte blisko 50 mln zł – do podziału między 200 osób (uprawnienia zachowali też pracownicy, którzy odeszli z firmy).

[srodtytul]Właściciel może wszystko[/srodtytul]

Biurowiec Intraco zbudowany w latach 70. przez szwedzką firmę BPA Byggproduktion AB – dziś szósty w rankingu najwyższych stołecznych drapaczy chmur – w latach 80. uchodził za przedsionek prawdziwego kapitalizmu. – Przez długi czas w latach 70. i 80. było tu prawdziwe eldorado – mówi prezes Intraco Władysław Kondrat. – Spółka zmonopolizowała warszawski rynek wynajmu powierzchni biurowych. Ale i teraz potrafimy sprostać konkurencji – wynajmujemy 95 proc. budynku. Informacje o planach likwidacji zasiały więc niepokój w załodze. Trudno się dziwić, większość to osoby związane ze spółką od co najmniej 20 lat. No, ale zgodnie z kodeksem spółek handlowych większościowy akcjonariusz może zrobić z firmą wszystko.

Pracownicy wiążą nowe plany MSP wobec Intraco z faktem, że od początku tego roku po nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami państwowe grunty przeszły w zarząd Ministerstwa Skarbu. Wcześniej administrowało nimi MSWiA. Z e-maila do redakcji: "władze naciskały nas, byśmy wynajmowali powierzchnię agendom rządowym, podejrzewamy, że jej pozyskanie jest głównym celem likwidacji Intraco".

Reklama
Reklama

Prezes Kondrat też słyszał, że Skarb Państwa szukał nowego lokum dla niektórych urzędów – oczywiście po stawkach niższych niż komercyjne. – Deklarowaliśmy chęć współpracy – zapewnia. – Zresztą już teraz ma u nas siedzibę m.in. II Mazowiecki Urząd Skarbowy, PARP czy GIODO. Kłopot tylko w tym, że z większością prywatnych najemców wiążą nas umowy terminowe, które musiałyby wcześniej wygasnąć.

– Wynajem dla urzędów? Nic podobnego. Na razie nie mamy skonkretyzowanych zamiarów dotyczących tego budynku – mówi minister Aleksander Grad.

[srodtytul]Mieszkania dla młodych małżeństw[/srodtytul]

Brak spójnej koncepcji, co dalej zrobić z Intraco, to w Skarbie Państwa żadna nowość. Sprywatyzować? A może połączyć z innymi firmami? Stworzyć spółkę non profit? Pomysłów było sporo, żaden nie został zrealizowany. Za rządów PiS autorską koncepcją błysnął młody wiceminister skarbu Ireneusz Dąbrowski – ten sam, który zaaprobował wypłatę dywidendy wyższej od zysku w KGHM Polska Miedź. – Chcemy wejść na rynek nieruchomości – mówił "Rz" Dąbrowski w kwietniu 2007 r. – Stworzyć państwową grupę deweloperską, która się zajmie przeglądem niewykorzystywanych do produkcji gruntów należących do spółek Skarbu Państwa. Wybrane nieruchomości trafiłyby do grupy w zamian za akcje tworzących ją spółek, na które wytypowano Intraco, Ton -Agro i Agroman.

Wizja Dąbrowskiego miała się materializować w postaci budynków mieszkalnych oferujących lokale po preferencyjnych cenach, np. 4 – 5 tys. zł za mkw. – Ulgi przy ich zakupie mogłyby mieć np. młode małżeństwa – planował wiceminister.

– Alternatywnym pomysłem była grupa z udziałem Intraco i PKO Inwestycje. Dostaliśmy też od MSP pismo, w którym sugerowano możliwość przejęcia udziałów innej spółki Skarbu Państwa, przedsiębiorstwa ELTOR-Warszawa. Było w nie najlepszej sytuacji finansowej – mówi Barbara Czerwiakowska z rady nadzorczej Intraco.

Reklama
Reklama

Ireneusza Dąbrowskiego odwołano wkrótce ze stanowiska, jego następca o temacie nie wspominał. Zresztą zaraz były wybory i władzę przejęła koalicja PO – PSL, tworząc listę spółek do prywatyzacji. Intraco wciąż na niej widnieje – na 519. pozycji, wśród "przedsiębiorstw handlowych i innych". W rubryce obok data zakończenia prywatyzacji (tryb: przetarg/rokowania z inwestorem): 2010 r.

– Lista nie ma charakteru obligatoryjnego. Możemy zmieniać zamiary w zależności od sytuacji na rynku i kondycji spółek – mówi Grad. – Właściciel ma prawo rozporządzać swoim majątkiem w dowolny sposób. A ten akurat majątek może zarabiać na siebie znacznie lepiej niż w tej chwili spółka Intraco, nawet jeśli wykazuje spore przychody i zyski.

– Mieliśmy własne plany – mówi prezes Kondrat. Podchodzimy do okna. Na parapecie, na tle panoramy Warszawy, stoi drewniana makieta bielańskiego osiedla Biznesu. To dawne Intraco III. – Na działce, gdzie stoi dziś nowy budynek biurowy i cztery inne, powstałe w latach 70. na potrzeby szwedzkich budowniczych wieżowca, chcielibyśmy postawić kolejny biurowiec i osiedle mieszkaniowe. Z kolei przy ul. Stawki, w miejscu parkingu, mógłby stanąć siedmiokondygnacyjny budynek biurowy o powierzchni 12 tys. mkw. Czekamy na decyzję o warunkach zabudowy. Jeśli dojdzie do likwidacji spółki, nie będziemy mogli zrealizować tych projektów, chyba że część majątku przejdzie na inwestora. Wtedy już on zdecyduje. – Nic nie stoi na przeszkodzie, by nabywca, który kupi grunty razem z planem zagospodarowania terenu, kontynuował zaplanowane inwestycje – mówi Aleksander Grad.

Władysław Kondrat podkreśla, że w przypadku sprzedaży przez likwidatora poszczególnych składników majątku spółki Skarb Państwa osiągnie mniejsze zyski niż ze sprzedaży gotowych mieszkań. – Nowy zarządca zderzy się też z problemami. Budynek przy ul. Stawki wymaga modernizacji, co oznacza spore koszty. Wymiana instalacji to wydatek rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. Fakt ten powinien być wzięty pod uwagę przed podjęciem decyzji – mówi Kondrat.

Pracownicy Intraco zapowiadają, że nie odpuszczą. Będą słać pisma: do wiceministra skarbu Jana Burego (PSL), którego departamentom podlega dziś Intraco, szefów central związkowych, a także szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Na razie nie wpadają jednak w panikę. Doświadczenie mówi im, że w resorcie skarbu już wielokrotnie coś ustalali, a potem im się odmieniało.

Skoro się powiedziało A, trzeba powiedzieć B – mówi Krzysztof Tula, przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej Intraco. – Ministerstwo Skarbu określiło naszą przyszłość już w 2004 r., kiedy spółkę skomercjalizowano. Od tamtej pory czekamy na inwestora i 15 proc. akcji.

Inwestor, przynajmniej prywatny, może jednak w Intraco się nie pojawić. W połowie stycznia redakcja "Rz" dostała e -mail. "Decyzją kolegium resortu skarbu nasza spółka ma zostać zlikwidowana. Naszym zdaniem ta decyzja nie ma uzasadnienia".

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Ekonomia
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Ekonomia
Nowa era turystyki – kiedy dane pomagają tworzyć lepsze doświadczenia
Ekonomia
Małe i średnie firmy potrzebują doskonalenia kompetencji cyfrowych
Materiał Promocyjny
Rödl & Partner doradza przy sekurytyzacji VEHIS
Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama