Fałszywa karabela za 50 tysięcy

Rozmowa z prof. Zdzisławem Żygulskim

Publikacja: 05.03.2009 00:30

prof. Zdzisław Żygulski

prof. Zdzisław Żygulski

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Są w kraju młodzi kolekcjonerzy białej broni? Czy ten rodzaj szlachetnej pasji zniknie wraz z ostatnimi sędziwymi już dziś miłośnikami polskich militariów?[/b]

Zdzisław Żygulski: Kolekcjonerstwo związane jest z pewnym określonym typem psychiki człowieka. Żeby obudzić w sobie instynkt kolekcjonerski, trzeba mieć pewną wrodzoną, niezależną od wykształcenia skłonność. Po drugie trzeba mieć instynkt, który pozwala odróżniać dobrą rzecz od złej, co jest też niezależne od studiów uniwersyteckich.

Jeśli chodzi o broń białą, to nie ma w Polsce podstaw do kolekcjonerstwa, ponieważ tych rzeczy prawie już nie ma na rynku. Najciekawsze eksponaty znalazły się w muzeach.

[b]Dobra zabytkowa biała broń nie pojawia się w oficjalnym handlu być może dlatego, że zawsze najlepsze okazy krążyły między kolekcjonerami z ręki do ręki.[/b]

Ma pan rację. Istnieje zmowa kolekcjonerów. To jest pewna wąska grupa ludzi, którzy się wzajemnie dobrze znają. Oni sobie przekazują pewne wiadomości. Dlatego obrót najlepszymi obiektami jest w pewnym sensie utajony. Ale nawet ten utajony handel nie ma u nas wielkich wymiarów.

Ryszard Janiak stworzył imponującą kolekcję, która wystawiana była w Zamku Królewskim w Warszawie i w Muzeum Narodowym w Kielcach. Słyszałem, że część tej kolekcji przeznaczona jest do sprzedaży.

[b]Zna pan przypadek, że do zbiorów publicznych zakupiono ciekawą broń białą?[/b]

Tak, nawet ostatnio. Muzea zwracają się do mnie o ekspertyzy. Trafiła mi się rzecz niesłychana, mianowicie komplet mieczy japońskich. Największym skarbem tej broni jest głownia. Jeśli chodzi o strukturę, jest to cud rękodzieła metalurgicznego. Japończycy osiągnęli najwyższy poziom stali skuwanej. Powstawały głownie o środku miękkim, a brzegach twardych. Przez to one się nie kruszyły, ponieważ tam działają specjalne siły amortyzujące uderzenie.

Wykuwano je, przynajmniej tak było dawniej, w określonych warunkach mistycznych. Kowale tych głowni przygotowywali się moralnie do ich wykuwania. Najpierw musieli przejść pewne rytuały o charakterze przede wszystkim ascezy.

Wykuwano to tylko w pewnych okresach roku przy pełni księżyca i wykorzystaniu określonych źródeł wody. Woda odgrywała wielką rolę w wykuwaniu, podobnie ogień. Wszystko to służyło stworzeniu odpowiedniej aury mistycznej. Dzięki temu zapewniano sobie wpływy sił kosmicznych na proces wykuwania. Mało kto o tym wie!

Wśród tych mieczy, które mi przedstawiono do ekspertyzy, były też dwa miecze używane przez oficerów japońskich w II wojnie światowej, jeden datowany na rok 1937, a drugi na 1944. Oficerowie nosili tradycyjne miecze, nawiązywali do tradycji z XIII wieku. Mieli też do dyspozycji krótki miecz, bardzo ostry, zwany wakizaszi, którym w razie klęski mogli dokonać rytualnego samobójstwa zwanego seppuku, czyli harakiri.

[b]Pojawia się na rynku biała broń z okresu międzywojennego i wojny z bolszewikami w 1920 roku?[/b]

Jest jej bardzo mało. Istnieje import tej broni zza granicy wschodniej, głównie z Ukrainy i Rosji, bo tam się zachowało więcej tych przedmiotów.

[b]Na czym polega fenomen legendarnej do dziś szaszki, która była na wyposażeniu również wojska polskiego?[/b]

Na Kaukazie skonstruowano bardzo piękną szablę, która nie miała jelca, czyli była pozbawiona ochrony ręki. To powoduje inny sposób walki. Ona nie służyła do fechtunku, ale do jednorazowego straszliwego cięcia. Czasem za jednym zamachem ścinano głowę wraz z ramieniem. Zamach z konia dawał efekt niesłychany!

[b]Szaszki są podobno genialnie wyważone.[/b]

Tak. Chodzi o matematyczne proporcje wagi głowni w stosunku do rękojeści. Właśnie te odpowiednie proporcje dodatkowo nadają siłę cięciu.

[b]To znaczy, że dawno temu na Kaukazie byli świetni matematycy?[/b]

To była tradycja jeszcze dawniejsza. Mongołowie, którzy byli najwspanialszymi jeźdźcami i wojownikami szablą, stworzyli wzór szabli, który się rozszedł po świecie, trafił nawet do Chin i Japonii. Mongołowie stworzyli pierwsze szable, które trafiły do Polski.

[b]Czy przedwojenny wzór polskiej szabli ma w sobie coś z tych pradawnych cech?[/b]

W Polsce w roku 1935 stworzono nowoczesną szablę. Nadano jej kształt nawiązujący do szabli polskiej z XVII wieku. Była wytwarzana pod okiem najlepszych znawców. To była ostatnia najwspanialsza szabla polska i europejska. Częściowo weszła do uzbrojenia przede wszystkim pułków kawalerii. Zachowało się ich bardzo niewiele.

[b]W 1975 roku w Paryżu wybrano pana profesora na prezydenta zrzeszenia muzeów wojskowych świata. Przez 25 lat z wyboru był pan prezesem Stowarzyszenia Dawnej Broni i Barwy. Poznał pan największych w świecie kolekcjonerów. Który z nich zrobił na panu największe wrażenie?[/b]

Spotykałem się przede wszystkim z kolekcjonerami amerykańskimi i brytyjskimi. Był taki kolekcjoner Otto Kretzschmar von Kienbusch w Nowym Jorku, który był jednym z najlepszych na świecie znawców broni, przede wszystkim średniowiecznej. Kiedy go poznałem, już wtedy nie widział, ale miał tak wyczulony dotyk i świetną pamięć, że jak mu przynoszono przedmiot, to on go bezbłędnie rozpoznawał tylko dotykiem.

Znałem też wielkiego kolekcjonera Brunona Konczakowskiego z Cieszyna, który zaczął zbierać broń przed pierwszą wojną. Wspaniała zbrojownia na Wawelu to w jakichś 80 procentach kolekcja Konczakowskiego. Miał mieszkanie wyłożone wyjątkową bronią, prawie nie spotkałem tam falsyfikatów.

[b]Co pan profesor powie o fałszerstwach?[/b]

Szczególnie w Rosji i na Ukrainie działają warsztaty wykonujące falsyfikaty broni. Pracują tam przeważnie mistrzowie. Zwykle bardzo trudno jest odróżnić oryginał od podróbki. Dobra oryginalna karabela z XVIII wieku przed wzrostem kursu dolara do złotówki kosztowała ok. 50 tys. zł. Jeśli ktoś za tyle kupi falsyfikat, to poniesie dużą stratę.

[b]Rozpoznawanie falsyfikatów to tylko kwestia lat doświadczenia?[/b]

Podstawowe znaczenie ma przysłowiowe oko, coś, z czym się rodzimy. Jedynym zaprzeczeniem tego fenomenu był wspomniany pan Kretzschmar, który nie widział. Doświadczenie jest ważne, ale jeśli ktoś się urodzi bez specjalnego talentu, to sama nauka nic mu nie pomoże.

Tak samo jeśli ktoś bada jakość wina. Tego się nie da nauczyć na uniwersytecie. Do tego trzeba się urodzić z nadzwyczajnym językiem, który wyczuwa subtelne różnice w gatunkach win. To jest wielka tajemnica!

Znałem takiego człowieka, który był fenomenem, jeśli chodzi o rozpoznawanie oryginałów dawnej broni.

Anglik John Hayward był kustoszem działu przedmiotów

z metalu w Muzeum Victorii i Alberta w Londynie. On przyjeżdżał do Polski i w zbrojowni Konczakowskiego potrafił bezbłędnie wskazać fragmenty dorobione!

[b]Nie mamy wpływu na to, czy rodzą się ludzie tak wrażliwi. Czy w jakiś sposób można się zbliżyć do tego ideału eksperta? Eksperci potrzebni są w muzeach i na rynku sztuki.[/b]

Z muzeami jest rozmaicie. Przecież nikt nie angażuje do pracy w muzeum pod kątem posiadania wyjątkowego talentu, o którym mówimy. Kandydat do pracy pokazuje dyplom i koniec.

[b]Jak wyławiać takich ludzi?[/b]

To jest tak samo jak z wyławianiem ludzi, którzy mają absolutny słuch muzyczny.

[b]Takim znawcą wybitnie utalentowanym był zmarły ostatnio wielki kolekcjoner Franciszek Starowieyski.[/b]

To prawda! Kiedy w antykwariacie wyłożone są setki obiektów, nie jest łatwo wybrać rzecz najlepszą. Starowieyski raz spojrzał i zawsze trafiał. Opowiadali mi o tym antykwariusze przy Piątej Alei w Nowym Jorku, na przykład Nabi Israfil. Franciszek Starowieyski wzbogacał swoje zbiory w tamtejszych antykwariatach już w latach 70.

rozmawiał Janusz Miliszkiewicz

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy