Rosyjski indeks RTS zanotował w minionym tygodniu 9,54-proc. wzrost, co w połączeniu z poprzednimi czterema tygodniami daje największą wzrostową serię od trzech lat. W tym roku rosyjski rynek jest na 30-proc. plusie, a jeszcze po styczniu był na 15-proc. minusie. Od dołka RTS odrobił ponad 60 proc.

Wzrost to efekt drożejących na świecie surowców, którym sprzyjało osłabienie dolara, a także silnych napływów do funduszy inwestycyjnych. Tylko w pierwszym tygodniu kwietnia do tych akcyjnych dedykowanych rynkom wschodzącym napłynęło 2,2 mld dol. – wynika z danych firmy analitycznej EPFR Global.

Najwięcej tych środków popłynęło do Azji i Ameryki Łacińskiej. Koreański KOSPI zyskał ponad 4 proc., a brazylijska Bovespa urosła o ponad 2,5 proc.

– Wszyscy popadli w szał zakupów. Zachodnie fundusze zorientowały się, że niedoważały regiony, które rosną, i to wywołuje dalsze zwyżki – ocenia Constantin Demchenko z Everest Asset Management w Moskwie.

Także GPW zachowywała się bardzo dobrze. Główne indeksy, oprócz WIG20, który lekko traci, są już w tym roku na plusach i jest szansa na dalsze zwyżki. Zdaniem ekspertów wzrost w regionie to także efekt porażki, jaką ponieśli ci, którzy liczyli na dalszy spadek wartości lokalnych walut i indeksów. Inwestorzy, którzy w I kw. zaangażowali się w grę pod pesymistyczne scenariusze, teraz masowo zamykają pozycje. Część analityków przestrzega jednak przed zbyt dużym optymizmem, bo o nowej hossie jeszcze nie można mówić.