– Nieudany początek III kwartału na giełdzie potwierdza, że inwestorzy nie chcą już dłużej czekać na sygnały potwierdzające znaczną poprawę sytuacji gospodarczej. Chcą je widzieć już teraz. Jeśli nie zaczną się pojawiać na większą skalę, to wakacje mogą upłynąć pod znakiem rozczarowania – twierdzi Krzysztof Stępień, główny ekonomista Expandera. – Zamiast dalszego odrabiania strat z bessy mielibyśmy więc ponowne ich powiększanie.
Jego zdaniem do ostrożnego spoglądania w przyszłość skłaniają nie tylko czynniki fundamentalne, ale i rynkowe. Siła optymizmu, jaki zagościł na parkietach wiosną tego roku, nie miała precedensu, ale wzrost cen akcji napędzały głównie przepływy kapitału. – Równocześnie poprawę warunków gospodarczych sygnalizują na razie jedynie w większości wskaźniki oparte na ankietach wśród przedsiębiorców lub ekonomistów, a nie twarde dane makroekonomiczne – uważa Krzysztof Stępień.
Dlatego też bardzo ważne będą wyniki, jakimi spółki pochwalą się po II kwartale. I nie chodzi tylko o notowane na naszej giełdzie firmy, ale przede wszystkim takie giganty, jak Coca-Cola, McDonald’s czy American Express.
– Sam brak ponadnormatywnych wpadek będzie w stanie co najmniej utrzymać indeksy na obecnych poziomach. Każdy punkt dorzucony przez wskaźnik S&P500 – przebywający obecnie w rejonie tegorocznych szczytów – jest w stanie zmobilizować większy kapitał do uderzenia na rynkach wschodzących – mówi Bartosz Stawiarski z Wealth Solutions. Według niego indeks S&P500 ma szansę w najlepszym razie nieznacznie naruszyć 1000 punktów, a wówczas można liczyć na to, że
WIG20 zbliży się do 2200 punktów. Te prognozy będzie można zweryfikować dopiero w sierpniu, bo właśnie wtedy większość istotnych spółek opublikuje wyniki za II kwartał.