Po trzech latach przerwy największa polska firma gazownicza formalnie wznowiła przygotowania tej inwestycji, ale zarząd nie mógł podjąć konkretnych decyzji o rozpoczęciu prac bez swoistego poparcia politycznego, czyli pewności, że w trakcie nie zostaną zablokowane. Teraz takie poparcie może się pojawić, choć niesformalizowane.
- Każde połączenie z granicą zachodnią wpisuje się politykę dywersyfikacji - powiedział "Rzeczpospolitej" Maciej Kaliski, dyrektor departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki.
Chodzi o gazociąg biegnący z rejonu Szczecina do okolic Berlina. PGNiG ma od 4 lat czterech lat umowę o współpracy z niemieckim koncernem VNG w sprawie tej inwestycji i obie firmy nawet utworzyły spółkę. Ale jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", strona niemiecka, która jest bliska uzyskania pozwoleń na budowę, chce mieć pewność, że rurociąg faktycznie zostanie wybudowany i będzie wykorzystywany. Gazociąg mógłby transportować ponad 2 mld m sześc. gazu rocznie; dla porównania polska zużywa około 14 mld m sześc. rocznie. Ilość paliwa, jaką będzie przesyłał nowy rurociąg, odpowiada wielkości dostaw, która Polsce miała zapewnić spółka RosUkrEnergo. RUE nie jest w stanie wywiązać się z kontraktu z PGNiG, dlatego strona polska gorączkowo zabiega o dodatkowe dostawy z Rosji, bo w przyszłorocznym bilansie krajowym brakuje paliwa. Gdyby faktycznie, jak zapowiada strona niemiecka, pozwolenia na budowę uzyskała ostatecznie na początku 2010 r., to budowę można by rozpocząć już wiosną. Wstępnie szacuje się, że potrwa nie dłużej niż 24 miesiące, zatem mógłby zostać oddany do użytku w 2012 r. Opinie o gazociągu od dawna są podzielone i sam projekt jest poddawany głównie ocenie politycznej. Z jednej strony przeciwnicy projektu mówią, że będzie transportował gaz rosyjski z Niemiec tyle, że droższy niż PGNiG ma bezpośrednio zakontraktowany w Gazpromie, i że rurociąg do Niemiec mógłby przeszkodzić w realizacji gazoportu. Zwolennicy nowego połączenia z Niemcami wskazują, że gazoport jest w trakcie przygotowań a gdyby tej inwestycji nie zablokowano cztery lata temu, dziś Polska nie musiałaby obawiać się, że zabraknie gazu, jeśli nie uda się porozumieć z Rosjanami.
Właśnie dyskusja polityczna była głównym powodem odwlekania w czasie realizacji budowy gazociągu do Niemiec. W efekcie od lat Polska ma tylko jedno połączenie z tym krajem – w rejonie Lasowa, ale można im sprowadzać tylko ok. 800 mln m sześc. gazu rocznie. Połączenie to ma w najbliższych latach zostać rozbudowane.
Wczoraj na konferencji w ramach targów Nafta Gaz dyrektor Kaliski mówił, że nadal na granicy zachodniej mamy swoistą „żelazną kurtynę”, gdy chodzi o gazociągi. I błędem było to, że nie zbudowaliśmy żadnych interkonektorów. - Za mało zrobiliśmy – rozbudowa Lasowa i sam gazoport w 2014 r. nie gwarantują nam bezpieczeństwa energetycznego – przyznał dyrektor.