Przyzwoite środowe sesje w Warszawie i za oceanem sprawiły, że inwestorzy rozpoczęli wczorajszy dzień w nie najgorszych nastrojach.
Początkowe symboliczne spadki zostały szybko odrobione i indeksy nieśmiało zaczęły zyskiwać. Dopiero po południu nastroje pogorszyły się za sprawą doniesień, że do urzędów pracy w USA wpłynęło aż 479 tys. podań o zasiłek dla bezrobotnych. To najgorszy wynik od kwietnia, który stawia pod znakiem zapytania tezę, że gospodarka już zapomniała o recesji.
W reakcji na te informacje gracze na innych rynkach europejskich zaczęli wyprzedawać akcje. W efekcie indeksy w Warszawie zakończyły dzień na minusach, oddalając się od kwietniowych szczytów. Co bardziej nerwowi gracze zaczęli również realizować zyski z ostatnich kilkunastu dni. Obroty wyniosły wczoraj 1,7 mld zł, czyli były o 45 proc. większe niż na wcześniejszej sesji, kiedy sięgnęły ledwie 1,17 mld zł.
Powodów do narzekań nie mieli wczoraj na pewno akcjonariusze Sanwilu, który podrożał 31,1 proc. po informacji, że ostatecznie rozliczył się z toksycznych opcji. Kosztowało to firmę łącznie ponad 15 mln zł.
Sporym zainteresowaniem (wzrost o 8,6 proc.) cieszyły się też akcje Wojasa. Produkująca buty firma miała w lipcu 9,25 mln zł przychodów, czyli prawie 49 proc. więcej niż rok temu. Po siedmiu miesiącach obroty są o prawie 40 proc. większe niż rok wcześniej i wynoszą już 60 mln zł. W ogonie stawki znalazł się NFI Midas, nad którym wisi ryzyko zapłaty 25 mln zł kary za zerwanie współpracy z Fundacją Lux Veritatis (na jej czele stoi o. Tadeusz Rydzyk) przy projekcie telefonii komórkowej wRodzinie.