Filiżanka kawy średnio za 8,2 dol., bilet do kina minimum 13,5 dol., a luksusowy dwupokojowy apartament w centrum Moskwy do wynajęcia za 3,6 tys. dol. miesięcznie. To przesądziło, że Moskwa znów trafiła do czołówki światowych stolic najdroższych dla obcokrajowców (tym razem jednak zajęła „tylko” czwarte miejsce).
Ale Rosja nie jest droższa tylko dla zagranicznych gości. Za większość towarów przepłacają także Rosjanie. Jeśli nie w wartościach nominalnych (głównie w Moskwie i Petersburgu), to przynajmniej względnych, bo przecież Rosjanin średnio zarabia mniej niż Amerykanin, Brytyjczyk czy Polak.
[srodtytul]„Taniej-gorzej”[/srodtytul]
Majtki Calvina Kleina na wyprzedaży w Nowym Jorku można kupić za 1,99 dol. (ok. 6,3 zł). Takie same za 1250 rubli (125 zł) w Moskwie idą jak świeże bułeczki. Dżinsy Levi’s Amerykanin może kupić za 25 dol. W Rosji to minimum 4400 rubli (440 zł). Dżinsy, na które może sobie pozwolić tylko bogaty Rosjanin, w Europie noszą biedni studenci, konstatowano ze zgrozą w jednym z programów telewizyjnych. Ale chodzi nie tylko o markową odzież. W końcu w Polsce też nie każdy może sobie pozwolić na lewisy.
Drożyzna nie ma w Rosji wydzielonych sektorów. Mleko w kartonie w moskiewskim supermarkecie to w przeliczeniu 5 – 6 zł, kostka dobrego masła – minimum 8 – 9 zł. Na bazarku zestaw warzywno-owocowy, za który w Polsce zapłaci się kilka złotych, kosztuje pięć – sześć razy więcej.