Irlandzki rząd podał, ile ostatecznie będzie go kosztowało uratowanie swojego systemu finansowego. Rachunek jest ogromny jak na możliwości małego kraju z peryferii strefy euro. W najgorszym wypadku sięgnie on 50 mld euro (dotychczas wynosił 33 mld euro).
Sprawi to, że irlandzki deficyt finansów publicznych wyniesie w tym roku aż 32 proc. PKB wobec dopuszczalnych w strefie euro 3 proc. PKB!
Mimo fatalnych danych minister finansów Irlandii zapewnił, że pomoc państwa dla sektora bankowego „nie zagraża finansom kraju i mieści się w planach fiskalnych rządu na najbliższe lata”. – Poszybowanie w górę deficytu związane jest przede wszystkim ze wsparciem kapitałowym dla banków. Mimo że całościowy deficyt w 2010 r. wyniesie 32 proc. PKB, nadal naszym realnym planem jest osiągnięcie w 2014 r. deficytu poniżej 3 proc. – powiedział minister Brian Lenihan. Jednak w tym roku ministerstwo także było przesadnie optymistyczne z deficytem planowanym na poziomie poniżej 12 proc.
Dodatkowo z realizacją obecnych planów mogą być trudności m.in. dlatego, że Zielonej Wyspie grozi powrót recesji.
Szef banku centralnego Patrick Honohan zapowiedział już konieczność „przeprogramowania” założeń budżetowych na przyszły rok, a Krajowa Agencja Zarządzania Aktywami (NAMA) zawiesiła sprzedaż obligacji w październiku i listopadzie, zapowiadając powrót na rynki w pierwszym kwartale 2011 r.