Spośród 17 ocenianych towarzystw funduszy inwestycyjnych aż osiem uzyskało za politykę informacyjną maksymalną liczbę punktów. Średnia wyniosła 12,8 pkt (maksimum to 15 pkt). Dla porównania, dwa lata temu najwyższą ilość punktów otrzymało sześć TFI na 13.
Niestety, słabo pod tym względem wypadły duże towarzystwa: Pioneer Pekao TFI i numer pięć na polskim rynku – PKO TFI (ich łączne aktywa na koniec września 2010 r. wyniosły ponad 26 mld zł, co stanowi blisko jedną czwartą rynku).
Założyliśmy, że klientom najbardziej zależy na łatwym dostępie do informacji. Dlatego analizie poddaliśmy trzy możliwości: publikację informacji na stronie internetowej TFI, przekaz informacji za pośrednictwem dystrybutorów oraz w prospekcie informacyjnym. Premiowaliśmy dwie pierwsze metody komunikacji z klientami, gdyż trzecia jest narzucona przez przepisy prawa.
Najprościej jest ocenić to, jak towarzystwo informuje o zarządzających. Chodzi o to, by w relatywnie prosty sposób klient mógł uzyskać informację, kto zarządza pieniędzmi, czy w ostatnim czasie nastąpiły tu jakieś zmiany. Niestety, praktyka w tym zakresie nie jest najlepsza. Nieliczne TFI powiadamiają o zmianach w zespołach zarządzających w formie materiału prasowego czy aktualności zamieszczonej na stronie WWW. Na ogół o zmianie dowiadujemy się, porównując dwie wersje kart funduszy czy prospektów emisyjnych. A zdarza się, że są to kilkudziesięcio- lub ponadstustronicowe dokumenty.
Bardzo ważną dla klienta informacją jest wysokość pobieranych przez TFI opłat. Powinno to być jedno z kryteriów przy wyborze funduszu. Dla klienta najkorzystniej jest, jeśli występuje niska opłata stała plus opłata za osiągnięcie wyniku przewyższającego benchmark. Dużo gorsze rozwiązanie to stała opłata na wysokim poziomie. Czasami oprócz kosztów przy zakupie jednostki trzeba się też liczyć z opłatami przy umorzeniach (niekiedy są one warunkowe, np. przy krótkich okresach inwestycji).