Polisy łączące ochronę życia z inwestowaniem

Najpopularniejszym produktem łączącym ochronę z oszczędzaniem są polisy z funduszami kapitałowymi. Szybko przybywa też produktów strukturyzowanych, które funkcję ochronną pełnią tylko na papierze

Aktualizacja: 25.11.2010 08:40 Publikacja: 25.11.2010 00:15

Banki w roli agentów

Banki w roli agentów

Foto: Rzeczpospolita

Rok 2010 nie przyniósł zasadniczego przełomu na rynku produktów łączących funkcje ochrony życia z długoterminowym oszczędzaniem, a upodobania polskich klientów się nie zmieniły. Nadal najchętniej sięgają oni po polisy, pozwalające oszczędzać nadwyżki finansowe w funduszach kapitałowych. Jest to jednak bardzo niejednorodna kategoria produktów. W tej grupie można znaleźć zarówno polisy gwarantujące solidną ochronę na wypadek zdarzeń losowych, jak i takie, które de facto służą tylko oszczędzaniu.

 

 

 

Priorytety klientów zależą od ich indywidualnej akceptacji ryzyka, a także od ich sytuacji finansowej. Kryzys finansowy przypomniał, niekiedy bardzo boleśnie, że produkt obiecujący wysokie zyski (np. taki, gdzie duża część składki jest inwestowana w akcje) wiąże się też automatycznie z podwyższonym ryzykiem. Przedstawiciele niektórych instytucji finansowych przyznają, że gwałtowne spadki na giełdach, obserwowane w latach 2007 – 2009, zwiększyły zainteresowanie polisami, które zapewniają podwyższone bezpieczeństwo.

Klienci częściej niż jeszcze kilka lat temu pytają o produkty z gwarancją kapitału, a więc takie, które dają pewność, że np. po 10 latach oszczędzania po 200 zł miesięcznie ubezpieczony będzie miał do dyspozycji z góry określoną sumę. Gdyby klient nie dożył do końca okresu umowy, tę samą kwotę otrzymają wskazane przez niego osoby. Cenioną opcją jest też przejęcie opłacania składki przez ubezpieczyciela, jeśli klient będzie trwale niezdolny do pracy.

Oczywiście jest też mile widziane, gdy polisa inwestycyjna nie zamyka możliwości osiągnięcia wyższych zysków w sytuacji, gdyby koniunktura na rynkach finansowych była dobra. Powrót do produktów o podwyższonym poziomie bezpieczeństwa był najlepiej widoczny bezpośrednio po kryzysie. Obecnie można już dostrzec stopniowe odzyskiwanie zaufania klientów do ubezpieczeń, w których to oni ponoszą ryzyko inwestycyjne.

 

 

Klasycznie skonstruowane ubezpieczenie inwestycyjne zapewnia jednorazową wypłatę zgromadzonych środków po zakończeniu okresu umowy. Wartość tej wypłaty może być zagwarantowana z góry, może też zależeć od wartości jednostek zgromadzonych w towarzyszącej polisie funduszach. Stosunkowo rzadko klienci sięgają po produkty, które zamiast jednorazowej wypłaty zapewniają stałe, comiesięczne świadczenie.

Ich udział w rynku jest niewielki, ale można zaryzykować twierdzenie, że zainteresowanie klientów takim rozwiązaniem rośnie. To z pewnością efekt coraz częściej podnoszonych obaw o efektywność obowiązkowego systemu emerytalnego i wysokość tzw. stopy zastąpienia (czyli relacji wypłacanego świadczenia do zarobków przed zakończeniem pracy). Dodatkowe świadczenie od ubezpieczyciela może ją znacząco zwiększyć.

 

 

Nietypową grupą polis na życie, po które klienci sięgają coraz chętniej, są produkty strukturyzowane. Pierwsze takie oferty pojawiły się na polskim rynku w roku 2000, jednak dużą popularność ta grupa produktów zyskała dopiero w pięciu ostatnich latach. Choć nie wszyscy kojarzą „struktury" z produktami ubezpieczeniowymi, bardzo często ich twórcy nadają im formę polis na życie i dożycie z jednorazową składką.

To jednak tylko formalny zabieg, bo ich prawdziwym zadaniem nie jest ochrona życia ubezpieczonego, tylko pomnażanie wpłaconego kapitału, i to w dość krótkiej perspektywie – najwyżej kilku lat, a niekiedy wręcz kilku miesięcy. Forma ubezpieczenia na życie i dożycie jest im nadawana tylko po to, by zwolnić wypracowane zyski z podatku Belki (podatku od zysków kapitałowych).

Konstrukcja wszystkich struktur jest w podstawowych punktach podobna. Mogą przynieść kilka – kilkanaście procent zysku w skali roku, jeśli spełni się założony przez emitenta scenariusz. Instrumentem, od którego zależy stopa zwrotu z takiej inwestycji, może być niemal wszystko – indeks giełdowy, kurs walutowy, koszyk akcji itp.

Jeśli natomiast wydarzenia na rynkach potoczą się niezgodnie z planem, inwestor może liczyć tylko na zwrot kwoty gwarantowanej. Najczęściej jest ona równa 100 proc. wpłaconego kapitału w ujęciu nominalnym, co po uwzględnieniu inflacji oznacza niewielką stratę (tym większą, im dłużej żyje produkt). Sprzedaż struktur już od kilku lat przekracza miliard złotych kwartalnie, a mniej więcej co drugi taki produkt ma postać polisy na życie. Traktując je jako ciekawą możliwość inwestycyjną, warto pamiętać i o zastrzeżeniach do tej grupy produktów, jakie ostatnio zgłosiła Komisja Nadzoru Finansowego.

Jej raport dotyczył okresu od roku 2000 do końca czerwca 2010 r. Organ nadzoru zwrócił uwagę, że sprzedawcy tych produktów niewystarczająco dokładnie informują klientów o kosztach związanych z inwestowaniem, a stopy zwrotu z tych produktów często są rozczarowujące. Wyliczył też, że produkty strukturyzowane, które już zostały rozliczone, średnio wypracowały mniej niż dostępne w tym samym okresie zwykłe lokaty terminowe. W dodatku niemal połowa takich produktów zakończyła się jedynie zwrotem stopy gwarantowanej.

Wyraźnie rzadziej w polisy opakowywane są tradycyjne, krótkoterminowe lokaty bankowe, z ustalonym z góry oprocentowaniem (gwarancją stopy zwrotu na kapitale). Tzw. polisolokaty podbiły polski rynek kilka lat temu, tuż po wprowadzeniu podatku od zysków kapitałowych. Dziś banki sięgają po nie wyraźnie rzadziej – także dlatego, że zmniejszyła się podaż takich produktów ze strony towarzystw ubezpieczeniowych.

Zamiast nich banki proponują klientom lokaty i rachunki z codziennie doliczanymi odsetkami. Taki produkt pozwala osiągnąć ten sam efekt podatkowy, co lokata opakowana w polisę na życie, za to bank może go zaproponować samodzielnie, bez nawiązywania współpracy z ubezpieczycielem. W dodatku klient ma dzięki niemu zapewniony znacznie swobodniejszy dostęp do zdeponowanych w banku środków.

 

 

Produkty zapewniające tylko ochronę są mniej popularne od polis z funkcją inwestycyjną, jednak nie oznacza to, że całkiem zniknęły z rynku. I tak ubezpieczeniami bez funkcji inwestycyjnej są często grupowe polisy na życie. Umowę zawiera wtedy pracodawca, a pracownik może do niej przystąpić (choć nie ma takiego obowiązku).

Wszyscy pracownicy objęci są jednakowym zakresem ochrony z tą samą sumą ubezpieczenia, a składka jest ustalana na podstawie profilu demograficznego całej grupy. Dla osób generujących podwyższone ryzyko, a więc starszych lub w gorszym stanie zdrowia, jest to więc znacznie tańszy sposób uzyskania ochrony niż zakup indywidualnej polisy.

Polisy chroniące życie (bez funkcji inwestycyjnej) są też wymagane przez banki od klientów zaciągających kredyt hipoteczny. Taka osoba może albo wykupić indywidualną polisę, albo przystąpić do umowy ubezpieczenia grupowego zawartej przez bank.

W Polsce bancassurance (czyli sprzedaż w okienkach bankowych produktów ubezpieczeniowych, często bezpośrednio powiązanych z ofertą banku) jest zdecydowanie mniej popularny niż na dojrzałych rynkach zachodnioeuropejskich, jednak jego znaczenie systematycznie rośnie. Z raportu o bancassurance przygotowanego przez firmę Ernst & Young wynika, że już co szósty klient polskiego banku ma ubezpieczenie na życie kupione za jego pośrednictwem.

Ten kanał sprzedaży powinien stopniowo zyskiwać na znaczeniu – także dlatego, że wiele banków jest powiązanych kapitałowo z towarzystwami ubezpieczeniowymi, a sprzedaż polis w placówkach bankowych jest dla instytucji finansowych tańsza niż dystrybucja za pośrednictwem agentów. Współpraca między bankami a ubezpieczycielami powinna się więc dalej zacieśniać – nie tylko w zakresie sprzedaży polis chroniących życie, ale także majątkowych.

Przyglądając się polisom na życie bez funkcji inwestycyjnej, warto pamiętać, że mogą być uzupełnione o dodatkowe funkcje ochronne. Ubezpieczenie na życie może chronić nie tylko na wypadek śmierci ubezpieczonego, ale też najbliższych mu osób. Taką polisę można też rozszerzyć o dodatkowe opcje, np. związane z poważnymi zachorowaniami czy pobytem w szpitalu.

Partnerem cyklu „Przewodnik po ubezpieczeniach na życie" jest Generali

 

[ramka]

 

Mariusz Zagajewski - dyrektor Departamentu Indywidualnych Ubezpieczeń na Życie i Emerytalnych w Generali

Na rynku ubezpieczeń na życie dostępna jest szeroka gama produktów. Ewoluują one, podążając za zmieniającymi się oczekiwaniami klientów.Ewolucję taką obserwujemy również na dynamicznie rozwijającym się rynku polskim. Początkowo klienci byli zainteresowani wyłącznie produktami ochronnymi.

Wraz z rozwojem rynku do ochronnej doszła część oszczędnościowo-inwestycyjna. Początkowo miała postać produktu gwarantującego określoną wypłatę w razie zajścia zdarzenia ubezpieczeniowego lub dożycia do końca umowy (ubezpieczenia na życie i dożycie). Następnie pojawiły się produkty z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi (UFK). Ten typ ubezpieczeń rozwija się obecnie najszybciej. Towarzystwa oferują szeroki wachlarz rozwiązań. Są wśród nich produkty z minimalną częścią ochronną (bardzo obecnie popularne) oraz takie, których zaletą jest połączenie ochrony z oszczędzaniem.

Niezależnie od tego pojawia się wiele produktów odpowiadających na indywidualne, często niestandardowe, potrzeby klienta. Takimi produktami są hipoteki odwrócone, polisolokaty (wydaje się, że produkt ten najlepszy czas ma już za sobą) czy produkty strukturyzowane. Coraz częściej dostępne są również produkty rentowe oraz takie, w których ochroną objęte są co najmniej dwie osoby. Wciąż duże nadzieje wiążemy z indywidualnymi kontami emerytalnymi, które powinny być uzupełnieniem obowiązkowego systemu emerytalnego.

Produkty z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi są najpopularniejsze i tak będzie również w najbliższej przyszłości. W tej kategorii najistotniejsze są produkty łączące ochronę z oszczędzaniem, których konstrukcja umożliwia elastyczne dostosowanie się do zmieniających się – nawet w trakcie umowy – potrzeb klienta.

[/ramka]

 

 

[ramka]

 

W oddziałach lepiej sprzedają się polisy na życie

- Udział banków w sprzedaży polis na życie (mierzony wartością składki przypisanej brutto) wyniósł w 2009 r. 29 proc. dla ubezpieczeń indywidualnych i aż 35 proc. dla ubezpieczeń grupowych. Tak wysokie wskaźniki można wytłumaczyć faktem, że banki są dystrybutorem produktów strukturyzowanych, które często mają postać ubezpieczeń na życie, a także pośredniczą w sprzedaży polis na życie oferowanych klientom zaciągającym kredyt hipoteczny.

- Znacznie niższy jest udział banków w sprzedaży ubezpieczeń majątkowych. W zeszłym roku ten kanał dystrybucji odpowiadał zaledwie za 3,5 proc. wartości całego rynku, a więc znacznie mniej niż w przypadku polis chroniących życie. W bankach sprzedawane są głównie ubezpieczenia majątkowe o niewysokiej składce, np. zwiększające bezpieczeństwo korzystania z kart płatniczych czy dokładane do rachunków bieżących polisy assistance.

[/ramka]

 

 

Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień