Wiceminister skarbu i szef Urzędu Regulacji Energetyki wczoraj potwierdzili nieoficjalne informacje „Rz" sprzed kilku tygodni. Marek Woszczyk, pełniący obowiązki prezesa URE, przyznał, że rynek nie działa tak, by ceny dla odbiorców indywidualnych mogły być uwolnione. Obecnie to szef URE ustala cenniki spółek sprzedających energię do gospodarstw domowych. Klienci biznesowi – zarówno duże firmy przemysłowe, jak i małe spółki zdane są na cenniki spółek energetycznych.
Regulowane ceny dla gospodarstw domowych utrzymają się jeszcze przez 2 – 3 lata – mówił wczoraj na konferencji o rynku energii, zorganizowanej przez „Rz" wiceminister skarbu Jan Bury.
Jego zdaniem Sejm w tej kadencji, czyli przed wakacjami, nie zdoła zatwierdzić zmian w przepisach, które umożliwić mają ochronę tzw. odbiorców wrażliwych, czyli osób najuboższych, a stworzenie takiego systemu wsparcia jest jednym z niezbędnych warunków uwolnienia cen. Choć Ministerstwo Gospodarki od dawna ma gotową koncepcję takiej pomocy i działań osłonowych przed podwyżkami, to jednak ostatecznie jeszcze rząd jej nie przyjął. Zdaniem wiceministra Burego propozycje zmiany w przepisach m.in. dotyczących pomocy socjalnej mogą trafić do Sejmu dopiero po wyborach.
Resort gospodarki proponuje, by osoby korzystające z pomocy społecznej mogły kupować elektryczność z upustem, a firmy energetyczne otrzymałyby zwrot poniesionych w efekcie kosztów.
Zdaniem prezesa Woszczyka decyzja o uwolnieniu cen energii dla gospodarstw domowych, na której szczególnie zależy branży energetycznej, powinna być ogłoszona z półrocznym wyprzedzeniem. Ten obszar dostarcza firmom z sektora – jak wynika z informacji Urzędu Regulacji Energetyki – ok. 24 proc. przychodów.