Polska zyskuje na znaczeniu w Unii

Dzisiejszy szczyt unijny zostanie zapamiętany jako ważny krok w historii Unii Europejskiej. Na naszych oczach przeskakujemy do kolejnej fazy integracji gospodarczo-politycznej. Tworzy się gospodarcze Schengen z Polską w głównym nurcie

Publikacja: 25.03.2011 01:27

Polska zyskuje na znaczeniu w Unii

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Szefowie państw i rządów Unii Europejskiej podpisali się wczoraj pod paktem dla euro plus, który wprowadza daleko idące zmiany ustrojowe w gospodarczej integracji Unii, pośrednio też i politycznej. Tym razem integracja następuje między innymi z obawy przed kryzysem. Gdyby nie kryzys, prawdopodobnie kraje członkowskie nie zdecydowałyby się na ten krok.

Ale odpowiedź w postaci paktu została udzielona poprawnie. Być może za wolno, być może za mało ambitnie, jednak potwierdzono tezę, że wobec postępującej integracji gospodarczej i zjawisk kryzysowych w niektórych krajach UE rozwiązaniem jest dalsze zacieśnianie współpracy i wspólna troska o dyscyplinę finansową.

Nieco myląca jest nazwa porozumienia. Jest to coś więcej niż pakt dla strefy euro. Kłopoty mają wybrane kraje, które, tak się akurat składa, mają wspólną walutę – Grecja, Irlandia, Portugalia, niektórzy mówią o Hiszpanii. Problem z długiem i deficytem nie wynika z tego, czy ma się taką czy inną walutę, tylko z braku dyscypliny finansów publicznych albo, jak w przypadku Irlandii, zapaści systemu bankowego.

W związku z tym samo euro nie jest zagrożone. Zagrożone są finanse kilku wybranych krajów, a w tle czai się obawa o efekt domina. Potrzeba dyscypliny ekonomicznej nie jest immanentnie związana z członkostwem w strefie euro, dotyczy wszystkich członków UE wzajemnie powiązanych wspólnym rynkiem.

Polska chce uczestniczyć w pakcie z co najmniej dwóch powodów. Politycznie chcemy być w wewnętrznym kręgu integracji Unii. Gospodarczo natomiast nie mamy większych zastrzeżeń co do tych elementów dyscypliny makroekonomicznej, które pakt wprowadza. Jak niewiele państw członkowskich mamy w konstytucji wpisaną tak zwaną kotwicę budżetową, czyli granicę 60 proc. długu.

Nie mamy zasadniczych obiekcji co do harmonizacji metodologii liczenia CIT. Płace w Polsce nie są indeksowane, czyli zależne od inflacji. A reforma systemu emerytalnego, uzależniająca wiek przechodzenia na emeryturę od spodziewanej długości życia, wydaje się rozsądnym postulatem.

Polska otwartość

Dzięki zabiegom premiera Donalda Tuska pakt ma charakter otwarty. Postulaty polskiego premiera i premiera Szwecji, później podnoszone również w Parlamencie Europejskim i na szczycie Europejskiej Partii Ludowej w Helsinkach, dały efekt. Pakt podkreśla, że każdy kraj spoza strefy euro może na zasadzie dobrowolności w tym pakcie uczestniczyć.

Zapytałem przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya, na czym otwartość paktu ma polegać. Odpowiedział, że ci, którzy dołączą do formuły 17+ (kraje strefy euro i inni), będą uczestniczyli w koordynacji gospodarczej. Uczestniczyć znaczy podejmować decyzje.

Jeśli przyjmujemy na siebie obowiązki wynikające z paktu, to musimy mieć również wynikające z tego prawa. Jest to zgodne z uniwersalną zasadą jedności praw i obowiązków. Ostatecznie wszelkie wątpliwości co do charakteru paktu rozwiewa nadana mu na ostatnim etapie negocjacji nazwa – pakt euro plus.

W konkluzjach szczytu jest także odniesienie do jednego z priorytetów naszej prezydencji związanego ze znoszeniem barier w rynku wewnętrznym. To trafiony priorytet.

Polskie podejście obejmuje pogłębienie jednolitego rynku, utrzymanie mechanizmu solidarności gospodarczej, na które składają się Fundusz Spójności i polityka rolna oraz cały pakiet działań związanych ze zdrowym zarządzaniem gospodarczym, którego elementem jest właśnie pakt dla euro plus. W wydaniu polskim jest to szczególnie wiarygodne, ponieważ przechodzimy przez kryzys względnie suchą nogą i z najwyższą stopą wzrostu gospodarczego. To dowodzi, że właściwa polityka ekonomiczna może dawać wzrost, nawet w warunkach kryzysu.

W naszym wspólnym interesie jest zatrzymanie kryzysu finansów publicznych w Unii. Jeżeli są budowane mechanizmy pomocy, to chcielibyśmy w razie potrzeby móc być nimi objęci. Taka potencjalna możliwość wzmacnia pozycję gospodarczą Polski. Krótko mówiąc, chcielibyśmy mieć tę dodatkową polisę ubezpieczeniową.

Idea paktu jest bardzo bliska polskiej filozofii gospodarczej, która od początku lat 90. jest filozofią zdrowych finansów publicznych. Sądzę, chociaż dziś trudno to policzyć, że kraje uczestniczące w pakcie i poddające się jego rygorom będą miały lepsze notowania na rynkach finansowych, co może dawać wymierne korzyści, chociażby w postaci atrakcyjności inwestycyjnej czy ceny kredytu. Ponadto, czyni to naszą drogę do euro i do pierwszej klasy członkostwa w Unii bardziej ukierunkowaną.

Europa dwóch prędkości

Przyjaciołom metody wspólnotowej sposób narodzin tego paktu nie przypadł do gustu. Należę do tego grona. Grzechem pierwotnego paktu na rzecz konkurencyjności Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego było nie to, co zawierał, ale tryb przyjęcia. Pojawiły się głosy mówiące o Europie dwóch prędkości.

Prawda jest taka, że Unia wypływa w tych kwestiach na wody nieobjęte traktatem. Bo tam tak daleko idących kompetencji, przez niektórych nazywanych rządem gospodarczym, nie ma.

Dlatego, czy to się nam podoba czy nie, kwestie koordynacji ekonomicznej objęte są metodą międzyrządową. Pewnie tak musiało być i stąd ta formuła.

Ale też znaleziono dość szczęśliwe rozwiązanie, bo ostatecznie dokument jest autorstwa przewodniczącego Rady Hermana van Rompuya i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, a dzięki m.in. polskiej interwencji będzie mechanizmem otwartym, czyli łączącym, a nie dzielącym, oraz, o co zabiegamy, poddanym kontroli Parlamentu Europejskiego.

Natomiast to, co w tle jest ważne, to mechanizmy solidarności, które będą dotyczyły tylko tych, którzy są wewnątrz klubu. Jeśliby dziś spojrzeć nie tylko na sam budżet UE, który wynosi

1 proc. PKB i który w wymiarze rocznym stanowi 140 mld euro, ale dodać do tego europejski mechanizm stabilizacyjny w wysokości 500 mld euro, to daje łącznie 4,5 proc. PKB. Czyli budżetem 1 proc. objęci są wszyscy, a budżetem sensu largo objęci będą tylko ci, którzy uczestniczą w porozumieniu.

Oczywiście mowa o funduszach, które będą używane do wspierania tych w potrzebie. W tym sensie zatem ziszcza się przewidywanie, że będą mechanizmy solidarności, które nie będą dla wszystkich.

Dlatego opłaca się uczestniczyć w tej zacieśnionej współpracy i koordynacji ekonomicznej. Ponadto bycie w tym węższym kręgu również przekłada się na wpływy polityczne. To nie jest tylko kwestia gospodarki i policzalnych korzyści ekonomicznych.

Polska chce, ma ambicje i możliwości grania w pierwszej lidze unijnej. Przeszliśmy do kategorii krajów rozwiniętych, mamy dobre na tle innych wyniki gospodarcze i rosnącą pozycję polityczną.

Kryzys wzmocni Unię

Obserwuję proces integracji od 40 lat i od zawsze pojawiały się prognozy, że Unia Europejska się rozpadnie. Jest to mylne odczytanie tego, co się dzieje – a co jest faktem – że Unia rozwija się od kryzysu do kryzysu.

Kryzysy są dotkliwe, ale unaoczniają braki, a odpowiedź na nie powoduje postępy w integracji. Gospodarka realna gromkim głosem krzyczy dziś, że nie można funkcjonować w ramach jednolitego rynku i jednocześnie w dowolny sposób się zadłużać, emitować obligacje, a potem, jak jest bieda, krzyczeć o pomoc.

Jeżeli dzielimy los ekonomiczny, to musimy również przestrzegać wspólnych reguł. Te wspólne reguły pierwotnie przyjęto w traktacie z Maastricht, tak zwane kryteria konwergencji. Problem polega na tym, że nie były one przestrzegane, brakowało sankcji.

Gdyby były przestrzegane, to nie byłoby kryzysu greckiego czy irlandzkiego w tej postaci. Dziś te błędy są korygowane.

Gospodarcze pole grawitacji

Kuracja bywa czasami bolesna. Jeżeli trzeba się podporządkować regule pułapu deficytu czy długu, wcale nie jest to łatwe. Dłuższy wiek emerytalny, pensje niezwiązane automatycznie z inflacją czy wędzidło nałożone na wydatki. To jest ta gorsza strona recepty.

Jeśli ktoś respektuje zasady zdrowia gospodarczego – nie pije, nie pali, nie hula, nie rujnuje swojego zdrowia, to nagrodą jest samo zdrowie.

Co więcej, jeżeli mniejszemu gronu krajów coś się udaje, to ci, którzy w tym wcześniej nie chcieli uczestniczyć, po pewnym czasie sami dobrowolnie do tych drzwi pukają. Tak było z Schengen i strefą euro.

Do wzmocnionej koordynacji makroekonomicznej inne kraje też będą przystępowały. To będzie tworzyło pole grawitacji przyciągające inne kraje unijne. Prognozuję, że to będzie 17++++. Oczywiście niektórzy, np. Wielka Brytania, z powodu wyborów politycznych nie przystąpią do paktu. Ale cały urok UE polega na tym, że jest to proces dobrowolny.

Stare chińskie przysłowie mówi: Nieważne, czy kot jest biały czy czarny, byleby dobrze myszy łapał.

Jeżeli to jest dobry sposób na kryzys, to niech tak będzie. Jeżeli Polska może w tym projekcie uczestniczyć i coś do tego wnieść, tym lepiej.

Autor jest przewodniczącym Klubu PO – PSL w Parlamencie Europejskim, wiceprzewodniczącym Europejskiej Partii

Ludowej, a także byłym przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych PE i byłym ministrem

ds. europejskich

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy