Teraz dzieci rzadziej bawią się w chowanego, bo są gry komputerowe. Ale tradycję kultywuje minister finansów Jacek Rostowski.
Zabawa polega na tym, że ekonomiści stają twarzą do licznika Leszka Balcerowicza i patrzą, jak szybko narasta dług publiczny, a w tym czasie Jacek Rostowski szybko stara się schować jak najwięcej tego długu. W tej zabawie nikt nie wygrywa, tylko zawsze przegrywa podatnik, który po pewnym czasie musi spłacić te długi w postaci wyższych podatków.
Wielokrotnie pisałem, że tempo zadłużania Polski przez Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego jest takie jak w pierwszych sześciu latach dekady Gierka. Nie będę tych wyliczeń powtarzał, są dostępne w archiwum „Rz" i w moim blogu.
Dług publiczny liczony według metodologii, która istniała w momencie uchwalania pierwszych progów ostrożnościowych, już przekroczył 55 proc. PKB. Intencją ustawodawcy było doprowadzenie do sytuacji, w której gdy dług narasta zbyt szybko, rząd i parlament dokonują redukcji wydatków lub podniesienia podatków (czyli obniżają deficyt) w celu zatrzymania narastania długu publicznego. Tymczasem zamiast takich działań trwa dziecięca zabawa w chowanie długu.
?