Czy warto inwestować w dzieła młodych artystów

W Polsce powstał pierwszy fundusz operujący na rynku sztuki. Niedługo ruszą zapisy na certyfikaty dla dużego grona inwestorów

Publikacja: 29.09.2011 01:25

Obraz Agaty Kleczkowskiej (bez tytułu) został sprzedany w lipcu za rekordową kwotę 160 tys. zł

Obraz Agaty Kleczkowskiej (bez tytułu) został sprzedany w lipcu za rekordową kwotę 160 tys. zł

Foto: Abbey House

Zła sytuacja na światowych giełdach sprawia, że inwestorzy szukają alternatywnych form pomnażania pieniędzy. Zwracają się w stronę surowców, nieruchomości, wina, a także dzieł sztuki, zwłaszcza obrazów młodych artystów.

Pośrednią formę inwestowania w sztukę zaoferował niedawno Dom Aukcyjny Abbey House (DAAH). Inwestorzy mieli możliwość zakupu certyfikatów Abbey Art Fund. Jest to pierwszy w Polsce fundusz, którego działalność ma się koncentrować na rynku sztuki. Został powołany do życia wspólnie z Idea TFI. Pieniądze klientów będą lokowane w dzieła polskich twórców oraz w największe zagraniczne firmy z branży sztuki.

Ofertą funduszu zainteresowało się 45 inwestorów. Kupili oni certyfikaty za ok. 4 mln zł. – Osiągnięty wynik oceniam pozytywnie, biorąc pod uwagę, że była to prywatna subskrypcja, co uniemożliwiało szeroką komunikację oferty. Poza tym środki zostały zebrane bez wsparcia dystrybucji przez instytucje finansowe – mówi Jakub Kokoszka, wiceprezes DAAH.

Wkrótce ma rozpocząć się subskrypcja skierowana do szerokiego grona inwestorów. – Minimalna wpłata w ofercie publicznej to 220 tys. zł. Finalizujemy umowę z pierwszym bankiem, który już zdecydował się na zaoferowanie naszego funduszu swoim klientom. Z kolejnymi trzema instytucjami jesteśmy w trakcie rozmów. Zainteresowanie przekracza nasze oczekiwania – opowiada Jakub Kokoszka.

Realna wycena czy spekulacja

Model biznesowy DAAH zakłada ścisłą współpracę z grupą maksymalnie 30 uznanych i dobrze zapowiadających się polskich artystów. Firma podpisuje z nimi długoterminowe umowy na wyłączność. W ich ramach Abbey House przez pierwsze pięć lat gwarantuje twórcy comiesięczne stypendium. W zamian artysta tworzy określoną liczbę obrazów, z których jeden jest przez spółkę sprzedawany. Poza tym twórcy zobowiązują się dostarczać przez następnych 15 lat jeden obraz w miesiącu po preferencyjnej cenie.

Jedną z młodych artystek obecnych w portfelu DAAH jest Agata Kleczkowska (rocznik 1987). Na aukcji 31 lipca tego roku jej obraz przedstawiający jelenia na surrealistycznym rykowisku został sprzedany za 160 tys. zł. Tak wysoka kwota za pracę początkującej malarki każe się zastanowić, czy to realna wycena, czy może już spekulacja.

Zdaniem Jakuba Kokoszki rynek sztuki jest specyficzny. – W mikroekonomii mówi się o zerowej elastyczności popytu, co oznacza, że popyt nie spada wraz ze wzrostem ceny. Jeżeli dany inwestor lub kolekcjoner szczególnie upodoba sobie konkretne dzieło, jego cena może wielokrotnie przekroczyć estymację. Polska sztuka współczesna w porównaniu z rynkami Europy zachodniej jest wyjątkowo niedowartościowana. Dlatego stopy zwrotu są ogromne. Jeżeli popatrzymy na poziom cen i odniesiemy je do wyników aukcyjnych w domach Sotheby's czy Christie's, okaże się, że ceny prac polskich artystów, mimo rosnącego zainteresowania, są nadal niskie – przekonuje Jakub Kokoszka.

Efekt Sasnala

Na wyobraźnię polskich inwestorów niewątpliwie wciąż wpływa przykład Wilhelma Sasnala (rocznik 1972). Oszałamiająca kariera artysty zaczęła się po pokazie jego prac w 2002 r. na prestiżowych targach Młodej Sztuki w Bazylei. W 2007 r. obraz „Samoloty" (1999 r.), pochodzący z kolekcji Charlesa Saatchiego, został sprzedany na aukcji w nowojorskim domu aukcyjnym Christie's za 396 tys. dolarów (przez pewien czas był to najdrożej sprzedany współczesny polski obraz olejny). Obecnie dzieła Sasnala wystawiane są w tak znakomitych muzeach i galeriach, jak Tate w Londynie, nowojorskie MOMA i Guggenheim, Centre Pompidou w Paryżu.

Czy taki sukces ma szansę powtórzyć któryś z młodych artystów? – Z młodą sztuką jest podobnie jak z akcjami. Im wyższe ryzyko, tym większa szansa na zysk. Wzrost wartości prac danego artysty to proces, na który składają się m.in. wystawy w znanych galeriach i muzeach, obecność dzieł w zbiorach słynnych kolekcjonerów – twierdzi Kama Zboralska, znawczyni sztuki współczesnej przygotowująca m.in. ranking Kompas Młodej Sztuki (publikowany w „Moich Pieniądzach"). – Na sukces Sasnala wpłynęło wiele czynników, m.in. odpowiedni czas i miejsca, w których pojawiały się jego prace, choćby to, że miał je w swojej kolekcji Charles Saatchi.

Podobnego zdania jest Michał Olszewski, dyrektor sieci sprzedaży w Desie Unicum. – Na aukcjach młodej sztuki oferujemy dzieła młodych twórców ze sporymi aspiracjami. Średnia cena prac licytowanych w ciągu ostatnich trzech lat wynosiła 1534 zł. Nigdy nie mówimy naszym klientom, że obrazy tych artystów na pewno zdrożeją. Oczywiście może być tak, że któryś z nich powtórzy sukces Sasnala, jeśli jego dzieła pojawią się w najlepszych kolekcjach światowych i zostaną tam zweryfikowane przez renomowanych znawców. Ale nikt tego nie zagwarantuje – mówi Michał Olszewski.

Jakie dzieła kupować

Perspektywa potencjalnie wysokich zysków z inwestycji w dzieła młodych artystów jest kusząca, ale specjaliści studzą emocje. – Inwestycję taką powinniśmy traktować w kategoriach solidnej lokaty, która nie podlega takim wahaniom jak koniunktura giełdowa. Kupując obrazy, kierujmy się przede wszystkim swoim poczuciem estetyki. Wybierajmy to, co nam się podoba. Cieszmy się z posiadania dzieła sztuki, a w przyszłości być może prace danego artysty przyniosą nam również spory zysk. Pamiętajmy też, że na początku naszej przygody kolekcjonerskiej nie musimy wydawać dużych kwot. Wystarczy kilkaset złotych, by zacząć budować solidną kolekcję – mówi Michał Olszewski.

Wtóruje mu Kama Zboralska: Kupujmy to, co nam się podoba. Najlepiej w prestiżowych galeriach. Nie bójmy się rozmawiać z marszandami, poszerzajmy naszą wiedzę. Na pewno warto inwestować w młodych artystów, ale nie patrzmy na to wyłącznie w kategoriach zarobku. W ten sposób wspieramy przecież rozwój ich talentu. A to może zaprocentować w przyszłości.

Potrzebna jest promocja

Według raportu KPMG „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2011" w 2009 r. Polacy wydali na dobra luksusowe 28,3 mld zł. Wielkość całego rynku sztuki (obrót aukcyjny i galeryjny) to obecnie jedynie ok. 300 mln zł. Zamiast obrazów ludzie zamożni wolą kupować markowe zegarki, luksusowe samochody czy jachty.

– Na rynku sztuki w Polsce zdecydowanie dominują zakupy kolekcjonerskie. Sztuka najnowsza ma szanse cieszyć się większym zainteresowaniem zwłaszcza wśród rodzącej się w Polsce klasy średniej, ale tylko wtedy, gdy będzie odpowiednio promowana, reklamowana i wspierana np. przez wystawy w kraju i za granicą. Bez sprawnie funkcjonującej machiny promującej młodych artystów trudno im będzie zaistnieć w świadomości potencjalnych nabywców, którzy kierują się nie tylko kwestiami estetycznymi, ale też perspektywą wzrostu wartości dzieł, rozpoznawalnością twórców i ich prac przynajmniej w pewnych kręgach – mówi Mariusz Strojny z KPMG w Polsce.

Kupić na aukcji czy w galerii

• Na aukcjach młodej sztuki prace często są wystawiane z niską ceną wywoławczą, jednakową dla wszystkich dzieł (np. 500 zł). W 2010 r. odbyło się 14 takich aukcji.

• Czy aukcja to najlepsza droga dla początkującego inwestora? Zdania na ten temat są podzielone.

– Aukcja jest obiektywizacją, urealnieniem cen. W galerii kwoty są zawsze wyższe i nie ma możliwości sprawdzenia, czy odpowiadają faktycznej wartość dzieła – mówi Michał Olszewski.

Z kolei Kama Zboralska zwraca uwagę na to, że niekiedy doniesienia na temat rekordów aukcyjnych wprowadzają w błąd. – Zdarza się, że obraz został wylicytowany, ale nie doszło do finalizacji transakcji. Poza tym na aukcjach w grę wchodzą emocje, które wpływają nieraz na śrubowanie cen.

• Kama Zboralska radzi, by obrazy kupować w uznanych galeriach. Przestrzega też przed obiegową opinią, że najkorzystniejsze ceny można uzyskać w pracowni samego artysty. – Nieprawdą jest, że artyści z reguły sprzedają taniej. Poza tym nie zawsze pokażą nam najlepsze obrazy. Pamiętajmy też, że bez wsparcia galerii artysta ma niewielką szansę na odniesienie finansowego sukcesu – przekonuje Kama Zboralska.

Zła sytuacja na światowych giełdach sprawia, że inwestorzy szukają alternatywnych form pomnażania pieniędzy. Zwracają się w stronę surowców, nieruchomości, wina, a także dzieł sztuki, zwłaszcza obrazów młodych artystów.

Pośrednią formę inwestowania w sztukę zaoferował niedawno Dom Aukcyjny Abbey House (DAAH). Inwestorzy mieli możliwość zakupu certyfikatów Abbey Art Fund. Jest to pierwszy w Polsce fundusz, którego działalność ma się koncentrować na rynku sztuki. Został powołany do życia wspólnie z Idea TFI. Pieniądze klientów będą lokowane w dzieła polskich twórców oraz w największe zagraniczne firmy z branży sztuki.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy