Czy patriotyzm może pomóc w pokonaniu kryzysu

Politycy coraz częściej nawołują obywateli do kupowania dóbr rodzimej produkcji. Bez większych rezultatów

Publikacja: 10.04.2012 02:26

Czy patriotyzm może pomóc w pokonaniu kryzysu

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Fran­cu­zi lu­bią swo­je wi­no i go­to­wi są przy­się­gać, że jest naj­lep­sze na świe­cie. Z sa­mo­cho­da­mi wła­snej pro­duk­cji ma­ją już jed­nak róż­ne do­świad­cze­nia. Mi­mo to, jak wy­ni­ka z  son­da­ży, dwóch na trzech oby­wa­te­li Fran­cji de­kla­ru­je go­to­wość do pła­ce­nia dro­żej za ku­po­wa­ne pro­duk­ty, pod wa­run­kiem że są fran­cu­skie. Tu po­ja­wia się jed­nak pro­blem.

– Dzi­siaj klient mo­że mieć je­dy­nie pew­ność, że fran­cu­skie są se­ry i wi­no – mó­wi Edo­uard Ba­re­iro z  or­ga­ni­za­cji kon­su­menc­kiej Que cho­isir. Rzecz w tym, że w wie­lu pro­duk­tach za­war­ta jest spo­ra część za­gra­nicz­nych, im­por­to­wa­nych kompo­nen­tów.

Tym nie­mniej po ha­sło „ache­ter fran­ca­is" się­ga­ją ocho­czo uczest­ni­cy obec­nej kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej we Fran­cji. – To zwy­kła re­to­ry­ka wy­bor­cza, nie­ma­ją­ca żad­ne­go związ­ku z rze­czy­wi­sto­ścią – prze­ko­nu­je „Rz" fran­cu­ski so­cjo­log Mi­chel Wie­vior­ka.

Wy­ni­ki son­da­ży są w je­go oce­nie tyl­ko su­mą od­po­wie­dzi na czy­sto teo­re­tycz­ne py­ta­nie, w prak­ty­ce są po­zba­wio­ne więk­sze­go zna­cze­nia. Bo z ja­kich po­wo­dów Fran­cuz miał­by wy­da­wać na re­nault clio o pół­to­ra ty­sią­ca eu­ro wię­cej, ku­pu­jąc au­to pro­du­ko­wa­ne w Yve­li­nes, za­miast na­być tań­sze z fa­bry­ki w tu­rec­kiej Bur­sie?

Nie­zra­że­ni tym po­li­ty­cy na­ma­wia­ją jed­nak oby­wa­te­li do pa­trio­tycz­nych za­cho­wań. Nie tyl­ko we Fran­cji.

We Wło­szech ofe­ro­wa­no nie­daw­no „pa­trio­tycz­ne ob­li­ga­cje skar­bu pań­stwa", któ­re mia­ły po­móc fi­sku­so­wi w zdo­by­ciu nie­zbęd­nych mi­liar­dów dla sfi­nan­so­wa­nia de­fi­cy­tu bu­dże­to­we­go. Wło­si nie da­li się jed­nak na­brać na tę pa­trio­tycz­ną re­to­ry­kę. Hisz­pa­nie też nie oka­za­li za­in­te­re­so­wa­nia „bo­nos pa­trio­ti­cos".

W Wiel­kiej Bry­ta­nii nie jest ina­czej. A to prze­cież kraj, któ­ry ma nie ­naj­gor­sze do­świad­cze­nia z od­wo­ły­wa­niem się do pa­trio­tycz­nych uczuć swo­ich oby­wa­te­li. Pod ko­niec lat 60. ubie­głe­go wie­ku suk­ce­sem za­koń­czy­ła się kam­pa­nia do­bro­wol­ne­go wy­dłu­że­nia cza­su pra­cy o pół go­dzi­ny, co mia­ło dać ku­le­ją­cej go­spo­dar­ce nie­zbęd­ny im­puls.

En­tu­zjazm wy­gasł jed­nak po kil­ku mie­sią­cach. Wszyst­ko wska­zu­je na to, że po­dob­nie bę­dzie i tym ra­zem. Parę mie­się­cy te­mu kilka bry­tyj­skich przedsiębiorstw za­czę­ło lan­so­wać ha­sło-ety­kiet­kę Ma­de in UK. Po­dob­no dziś w kam­pa­nii lan­su­ją­cej bry­tyj­skie pro­duk­ty bierze udział już kil­ka­set firm. Uczest­ni­cy żą­da­ją od rzą­du, aby za­ini­cjo­wał pro­gram Buy Bri­tish.

– Na­wo­ły­wa­nie obec­nie do ku­po­wa­nia we­dług klu­cza pa­trio­tycz­ne­go, to strzał we wła­sną sto­pę – zwra­ca uwa­gę Ke­vin Ma­gu­ire, zna­ny bry­tyj­ski ce­le­bry­ta eko­no­micz­ny. Przy­po­mi­na, że po­ło­wa bry­tyj­skie­go eks­por­tu kie­ro­wa­na jest do kra­jów Unii Europejskiej i gdy­by wszyst­kie one pod­ję­ły ta­kie ini­cja­ty­wy, to szczyt­ne mo­ty­wy sta­ły­by się przy­czy­ną woj­ny go­spo­dar­czej. W do­bie glo­ba­li­za­cji do­ty­czy to w zasadzie wszyst­kich państw.

Według naj­now­szego son­da­żu 80 proc. Ame­ry­ka­nów wyraziło prze­ko­na­nie, że ich obo­wiąz­kiem pa­trio­tycz­nym jest po­szu­ki­wa­nie i ku­po­wa­nie ro­dzi­mych pro­duk­tów. Dzia­ła wie­le stron in­ter­ne­to­wych uła­twia­ją­cych takie po­szu­ki­wa­nia. W prak­ty­ce nie­wie­le to da­je. Nie wia­do­mo też, jak zde­fi­nio­wać „ame­ry­kań­skość" pro­duk­tu. To­yo­ta owija swoje sa­mo­cho­dy w te­le­wi­zyj­nych re­kla­mach w ame­ry­kań­ską fla­gę i pre­zen­tu­je swoich pra­cow­ni­ków w USA, mając na­dzie­ję, że prze­mó­wi to do uczuć pa­trio­tycz­nych klien­tów.

– Pa­trio­tycz­na re­to­ry­ka nie da­je w dzi­siej­szych wa­run­kach prak­tycz­nie żad­nych re­zul­ta­tów – uważa Stef­fen Elst­ner z mo­na­chij­skie­go in­sty­tu­tu go­spo­dar­cze­go IFO. Kon­su­men­ci kie­ru­ją się w wy­bo­rze to­wa­ru przede wszyst­kim ja­ko­ścią i ce­ną, resz­ta ma dla nich dru­go­rzęd­ne zna­cze­nie. Zgod­nie z tą za­sa­dą Niem­cy ku­pu­ją z re­gu­ły au­ta wła­snej pro­duk­cji, któ­re – choć droż­sze – ucho­dzą za naj­lep­sze. Jed­na trze­cia Niem­ców de­kla­ru­je przy­wią­za­nie do ro­dzi­mych pro­duk­tów z po­bu­dek pa­trio­tycz­nych. Więk­szość nie wie­rzy jednak, że te­go ro­dza­ju ak­cja mo­gła­by zła­go­dzić skut­ki kry­zy­su.

Niem­cy są oczy­wi­ście nie­zwy­kle dum­ni ze zna­ków Ma­de in Ger­ma­ny, ale za ku­po­wa­niem ro­dzi­mych pro­duk­tów opo­wia­da­ją się naj­czę­ściej oso­by o ni­skich do­cho­dach. Do­brze za­ra­bia­ją­cy kie­ru­ją się w swoim wy­bo­rze głównie ja­ko­ścią. – Wszyst­kie takie ini­cja­ty­wy są groź­ne dla spój­no­ści UE, do­brze więc, że nie znaj­du­ją po­par­cia – kon­klu­du­je Stef­fen Elst­ner.

Fran­cu­zi lu­bią swo­je wi­no i go­to­wi są przy­się­gać, że jest naj­lep­sze na świe­cie. Z sa­mo­cho­da­mi wła­snej pro­duk­cji ma­ją już jed­nak róż­ne do­świad­cze­nia. Mi­mo to, jak wy­ni­ka z  son­da­ży, dwóch na trzech oby­wa­te­li Fran­cji de­kla­ru­je go­to­wość do pła­ce­nia dro­żej za ku­po­wa­ne pro­duk­ty, pod wa­run­kiem że są fran­cu­skie. Tu po­ja­wia się jed­nak pro­blem.

– Dzi­siaj klient mo­że mieć je­dy­nie pew­ność, że fran­cu­skie są se­ry i wi­no – mó­wi Edo­uard Ba­re­iro z  or­ga­ni­za­cji kon­su­menc­kiej Que cho­isir. Rzecz w tym, że w wie­lu pro­duk­tach za­war­ta jest spo­ra część za­gra­nicz­nych, im­por­to­wa­nych kompo­nen­tów.

Tym nie­mniej po ha­sło „ache­ter fran­ca­is" się­ga­ją ocho­czo uczest­ni­cy obec­nej kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej we Fran­cji. – To zwy­kła re­to­ry­ka wy­bor­cza, nie­ma­ją­ca żad­ne­go związ­ku z rze­czy­wi­sto­ścią – prze­ko­nu­je „Rz" fran­cu­ski so­cjo­log Mi­chel Wie­vior­ka.

Wy­ni­ki son­da­ży są w je­go oce­nie tyl­ko su­mą od­po­wie­dzi na czy­sto teo­re­tycz­ne py­ta­nie, w prak­ty­ce są po­zba­wio­ne więk­sze­go zna­cze­nia. Bo z ja­kich po­wo­dów Fran­cuz miał­by wy­da­wać na re­nault clio o pół­to­ra ty­sią­ca eu­ro wię­cej, ku­pu­jąc au­to pro­du­ko­wa­ne w Yve­li­nes, za­miast na­być tań­sze z fa­bry­ki w tu­rec­kiej Bur­sie?

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy