Poza tym w związku z malejącą atrakcyjnością lokat i obligacji część kapitału jest wycofywana z bezpiecznych inwestycji i przekierowywana na giełdę. W przyszłym roku z samych tylko dywidend (zysku, którym spółka dzieli się z akcjonariuszami) inwestorzy średnio będą mogli zarobić około 5 proc.
Jednak eksperci podkreślają, że wspinaczka w górę cen akcji nie będzie łatwa ze względu na dużą niepewność, jaka panuje na rynkach finansowych. Z jednej strony rynkom ciążą problemy zadłużeniowe strefy euro, a z drugiej istnieje ryzyko tzw. klifu fiskalnego w USA (zmniejszenie wydatków i podniesienie podatków). A bez zwyżek na amerykańskich giełdach może być trudno o zwyżki cen akcji notowanych na warszawskim parkiecie.
Jarosław Lis zarządzający funduszami w BPH TFI uważa, że najbliższe dwa kwartały ze względu na spowolnienie gospodarcze i pogorszenie wyników spółek nie będą zachęcały inwestorów do kupna akcji. Ale w drugim półroczu 2013 (przy optymistycznym założeniu) sytuacja może się odwrócić i pojawią się już pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego.
Zdaniem ekspertów długoterminowi inwestorzy nie powinni się obawiać, że stracą na akcjach w ciągu najbliższych kilku lat. Ponieważ faktem jest, że papiery są wciąż atrakcyjnie wyceniane. Analitycy radzą, aby walory spółek kupować podczas korekt (spadków) na giełdzie. A im taniej inwestorzy kupią akcje firm w dobrej kondycji finansowej, tym więcej zarobią w przyszłości.