Niedawno Desie Unicum (www.desa.pl) udało się bardzo dobrze sprzedać prywatną kolekcję 21 dzieł Jerzego Nowosielskiego, obrazy osiągnęły ceny 200–400 tys. zł. Wysokie ceny dzieł tego artysty na naszym rynku to najlepszy przykład efektów wieloletniej pracy marszanda. Nowosielski (1923–2011) byłby nadal tylko jednym z setek malarzy, gdyby nie wykreował go Andrzej Starmach (www.starmach.com.pl).
Krakowski marszand miał trudne zadanie. Niedojrzały polski rynek jeszcze w końcu lat 90. nie cenił sztuki żyjących malarzy. Przeanalizowałem liczby w trzech tomach „Notowań na aukcjach w Polsce" z lat 1990–2004 (dane zebrał Sławomir Bołdok). W latach 1990–1997 na początku listy malarzy, których prace najczęściej były kupowane na aukcjach, nie było żadnego żyjącego artysty. Sprzedano najwięcej obrazów: Jacka Malczewskiego, Wlastimila Hofmana, Jerzego Kossaka, Nikifora i Witkacego. Jerzy Nowosielski był wtedy najczęściej licytowanym żyjącym malarzem. Ale pod względem liczby sprzedanych obrazów znajdował się dopiero w trzeciej dziesiątce.
Przełom nastąpił dopiero w latach 2001–2004. Na pierwszym miejscu znalazł się Wlastimil Hofman, a już na drugim(!) Jerzy Nowosielski. Wyprzedził Jerzego Kossaka, Nikifora i Jacka Malczewskiego. Ten awans zawdzięczał zabiegom Andrzeja Starmacha.
Przede wszystkim prace Nowosielskiego zaczęły osiągać na aukcjach rekordowe ceny, to zwróciło uwagę na dorobek malarza.
Wybitny obraz musi kosztować
Na jednej z aukcji zaobserwowałem, że Starmach sam ostro licytował obraz Nowosielskiego. Kiedy licytacja zatrzymała się na 30 tys. zł, podbił cenę od razu do 80 tys. zł. W wywiadzie dla „Moich Pieniędzy" (1 grudnia 2000 r.) zapytałem marszanda, czy nie była to próba sztucznego kreowania ceny. Odpowiedział: „Z samego kreowania cen marszand nie wyżyje. Gdyby nie było klientów, którzy tę sztukę kochają i cenią, to nie utrzymałbym się na rynku. Wybitny obraz wybitnego artysty musi drogo kosztować. Staram się kupować najlepsze obrazy Nowosielskiego, żeby je przetrzymać najdłużej, jak się da. Im dłużej obraz przetrzymam, tym więcej na nim zarobię. Gdy trafia się obraz lepszy od któregoś z mojego żelaznego zapasu, to go kupuję".