Ukraina czeka na nowe tureckie drony. Ankara balansuje między Kijowem a Moskwą

Turcja wspiera Ukrainę, ale nie przyłącza się do zachodnich sankcji wobec Rosji. To balansowanie na linie jest na razie do przyjęcia zarówno dla Kremla, jak i Kijowa.

Publikacja: 08.03.2022 20:03

Turecki dron bojowy Bayraktar TB2 w bazie lotniczej Incirlik

Turecki dron bojowy Bayraktar TB2 w bazie lotniczej Incirlik

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nieprzypadkowo w tureckiej Antalii mają się odbyć w czwartek rozmowy szefów dyplomacji Ukrainy i Rosji Dmytra Kułeby i Siergieja Ławrowa. Turcja zabiegała od dawna o rolę pośrednika w konflikcie Ukrainy z Rosją. Czyni to nadal po rosyjskiej agresji.

Przy tym Ankara nie jest wobec niej całkowicie neutralna. Tuż po rozpoczęciu wojny szef tureckiej dyplomacji oświadczył wyraźnie, że Turcja uznaje „rosyjską inwazję za niesprawiedliwą i nielegalną”. Zapowiedział też, że jego kraj nie zamierza przyłączyć się do zachodnich sankcji, tak zresztą uczynił także po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r., potępiając grabież ukraińskiego terytorium.

Z drugiej strony Turcja zablokowała cieśniny Bosfor i Dardanele dla rosyjskiej floty wojennej, ale nie handlowej. Prezydent Wołodymyr Zełenski uznał to za akt przyjazny. W gruncie rzeczy jednak tego rodzaju blokada nie czyni rosyjskiej flocie żadnej krzywdy, gdyż wszystkie potrzebne okręty do prowadzenia wojny są już od dawna na Morzu Czarnym.

Czytaj więcej

Kreml wprowadził faktyczną cenzurę, a teraz szykuje się do odcięcia kraju od internetu

Największą pomocą ze strony Turcji dla Ukrainy są jednak drony bojowe Bayraktar, które sprawdziły się świetnie w walce, eliminując skutecznie z pola walki rosyjskie czołgi i wozy pancerne. W czasie wizyty prezydenta Erdogana w Kijowie z początkiem lutego uzgodniono nawet, że produkcja dronów miałaby zostać uruchomiona w Ukrainie. Miałyby dołączyć do maszyn dostarczonych Ukraińcom od 2019 r. Według niektórych źródeł Kijów miał w chwili agresji 48 dronów. W kilka dni po jej rozpoczęciu ministerstwo obrony poinformowało o zakupie pewnej liczby nowych maszyn. Niewykluczone, że ich dostawy mogą się odbyć za pośrednictwem Polski. Brak na ten temat potwierdzonych informacji, jednak wiadomo, iż wysłannicy polskiego prezydenta przebywali niedawno w Turcji. Niewykluczone, że także w tej sprawie.

– Dostawa dronów do Ukrainy zwiększa wprawdzie prawdopodobieństwo odwetowej reakcji Rosji wobec Turcji, ale Moskwie zależy obecnie na tym, aby Ankara nie przyłączyła się do zachodnich działań w odpowiedzi na rosyjską inwazję – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Marc Pierini, analityk Carnegie Europe.

Jest przekonany, że w obecnej sytuacji zarówno Rosja, jak i Turcja uczynią wszystko, aby oszczędzić sobie nawzajem drastycznych kroków.

Czytaj więcej

Kreml ma pomysł na Janukowycza. „Dla Ukraińców jest zdrajcą i złodziejem”

Turcja, zależna w dużym stopniu od rosyjskich dostaw gazu, produktów rolnych, a także dewizowych wpływów z rosyjskiej turystyki, wydaje się być dla Moskwy właściwym miejscem dla dyplomatycznych negocjacji z Kijowem.

– Tureckie władze nie mogą sobie pozwolić na przyłączenie do zachodnich sankcji, gdyż wywołałoby to nieobliczalne konsekwencje w postaci rosyjskich retorsji – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Ilter Turan, politolog ze stambulskiego uniwersytetu Bilgi. Przypomina, że kryzys wywołany rosyjską agresją zbiegł się z zapaścią tureckiej gospodarki ostatnich miesięcy. Skutki wojny w Ukrainie pogłębiają nie tylko trudności ekonomiczne kraju, ale i stawiają pod znakiem zapytania dalsze rządy prezydenta Erdogana i jego koalicyjnego gabinetu pod kierunkiem prezydenckiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), tracącej szybko wsparcie wyborców. Tym bardziej w sytuacji 54-proc. inflacji za ubiegły rok i rosnących nadal cen, zwłaszcza paliw. O ile jeszcze kilka tygodni temu bak benzyny kosztował mniej niż 300 lir, o tyle dzisiaj jest to koszt 1 tys. lir.

Autorytarnych prezydentów z Ankary i Moskwy łączy wiele w sposobie sprawowania władzy. Obaj sięgają po nacjonalizm w nadziei na umacnianie politycznych wpływów. Mimo to Turcja jest jednak państwem zdecydowanie bardziej otwartym niż putinowska Rosja.

Nie brak opinii, że Erdogan dostrzega w obecnym kryzysie szansę na poprawę stosunków z NATO, zwłaszcza z USA, mocno naruszonych po zakupie rosyjskiego systemu antyrakietowego S 400. W rezultacie Waszyngton wstrzymał dostawy zakontraktowanych już przez Ankarę myśliwców F-35. Nie była to dobra wiadomość dla Turcji wobec perspektywy dominacji Rosji nad Morzem Czarnym.

Nieprzypadkowo w tureckiej Antalii mają się odbyć w czwartek rozmowy szefów dyplomacji Ukrainy i Rosji Dmytra Kułeby i Siergieja Ławrowa. Turcja zabiegała od dawna o rolę pośrednika w konflikcie Ukrainy z Rosją. Czyni to nadal po rosyjskiej agresji.

Przy tym Ankara nie jest wobec niej całkowicie neutralna. Tuż po rozpoczęciu wojny szef tureckiej dyplomacji oświadczył wyraźnie, że Turcja uznaje „rosyjską inwazję za niesprawiedliwą i nielegalną”. Zapowiedział też, że jego kraj nie zamierza przyłączyć się do zachodnich sankcji, tak zresztą uczynił także po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r., potępiając grabież ukraińskiego terytorium.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Palestyna nadal nie będzie uznana przez ONZ. Sprzeciwia się jedno państwo
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dyplomacja
Ursula von der Leyen na granicy z Rosją. Finlandia prosi o pomoc
Dyplomacja
Ograniczone sankcje na Iran. Unia zawodzi Izrael
Dyplomacja
Kolejne sankcje? UE uderzy w rolnictwo Rosji i Białorusi
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyplomacja
Andrzej Duda zjadł kolację z Donaldem Trumpem. Trump: To mój przyjaciel