Połowa polskich ambasadorów do wymiany. Są spore zaległości

Przyszły rok będzie ważny dla służby zagranicznej. Nowych szefów dostanie kilkadziesiąt placówek, w tym kilka kluczowych.

Publikacja: 28.12.2021 21:00

Stosunkowo niedawno, bo półtora roku temu, zmienił się minister spraw zagranicznych. W sierpniu zesz

Stosunkowo niedawno, bo półtora roku temu, zmienił się minister spraw zagranicznych. W sierpniu zeszłego roku Jacka Czaputowicza zastąpił Zbigniew Rau (na zdjęciu)

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

Prof. Andrzej Przyłębski, ambasador w Berlinie, to jeden z najbardziej znanych i najbardziej kontrowersyjnych polskich dyplomatów. Powodem są wątpliwości wobec jego współpracy z SB i UOP oraz fakt, że jest mężem Julii Przyłębskiej, prezes upolitycznionego TK. Tych kontrowersji może być wkrótce mniej, bo w przyszłym roku profesor wróci do Polski. Nie on jeden. Wymieniona może być ponad połowa spośród ponad 100 polskich ambasadorów i stałych przedstawicieli przy organizacjach międzynarodowych.

Powodem jest to, że w większości europejskich państw, w tym w Polsce, okres służby na placówce trwa zwyczajowo cztery lata. Polskich ambasadorów, u których ten czas już minął, jest około 40. U kolejnych kilkunastu skończy się on w przyszłym roku. Dochodzi do tego kilka nieobsadzonych placówek, którymi zamiast ambasadorów kierują chargé d’affaires. Pokusa ich obsadzenia może być duża, bo są wśród nich ważne ambasady, np. w Wielkiej Brytanii.

Jak to się stało, że w wymianach ambasadorów są takie zaległości? Nasi rozmówcy w resorcie dyplomacji wskazują na dwie główne przyczyny. Po pierwsze, stosunkowo niedawno, bo półtora roku temu, zmienił się minister spraw zagranicznych.

Czytaj więcej

Relacje polsko-niemieckie na dnie. „Lista frustracji, zarzutów i żądań”

Po drugie, powodem ma być przyjęcie w tym roku przez Sejm nowej ustawy o służbie zagranicznej i związana z tym wymiana dyrektora generalnego służby. W kwietniu Andrzeja Papierza, który miał dotąd w MSZ tak mocną pozycję, że przez byłego ministra Witolda Waszczykowskiego nazywany był Rasputinem, zastąpił na tym stanowisku Maciej Karasiński.

Wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Arkadiusz Mularczyk mówi, że czteroletni okres nie zawsze jest restrykcyjnie przestrzegany. – Może być przedłużony, w zależności od sytuacji w państwie przyjmującym – mówi.

– Opóźnienia mogą brać się z problemów z uzgodnieniem nominacji między MSZ a Pałacem Prezydenckim – zauważa członek komisji sejmowej Robert Tyszkiewicz z KO.

Czytaj więcej

Łukasz Jasina: Sam powalczyłem o swoje prawa

Mimo to nasi rozmówcy w MSZ twierdzą, że masowa wymiana jest przesądzona, bo nowy dyrektor generalny służby zagranicznej będzie chciał w końcu nadrobić zaległości. – Poza tym już za dwa lata są wybory do Sejmu, zwycięstwo PiS nie jest pewne, więc część osób związanych z obozem władzy wyjazd na cztery lata na placówkę może uznać za ciekawą propozycję – przekonuje nasz rozmówca.

Wymiana ambasadorów może okazać się ważna nie tylko ilościowo, ale też jakościowo. Nowych szefów, oprócz placówki w Berlinie, mogą dostać tak ważne przedstawicielstwa, jak ambasady przy UE, w Watykanie, na Węgrzech, w Kanadzie i we Francji. Zresztą szef tej ostatniej placówki Tomasz Młynarski został już odwołany. Ma pełnić służbę do czerwca 2022 r.

Kim będą nowi ambasadorowie? Opozycja obawia się, że PiS obsadzi ich według klucza politycznego. Powodem jest wspomniana ustawa o służbie zagranicznej, która m.in. spowodowała, że kandydaci na ambasadorów nie muszą już spełniać wymogów dla zawodowych dyplomatów, np. znajomości dwóch języków.

– W efekcie rola ambasadora będzie raczej polityczna niż dyplomatyczna. Wskutek przyjęcia ustawy okazja do jeszcze mocniejszego zawłaszczenia służby dyplomatycznej, która już teraz jest upartyjniona, trafi sama w ręce partii – mówi Tyszkiewicz.

Czytaj więcej

Ponad 40 proc. Polaków uważa, że Polska powinna domagać się reparacji od Niemiec

Zdaniem opozycji już teraz widać, że nowa ustawa służy nominacjom spoza merytorycznego klucza. Np. pod koniec listopada ambasadorem RP w Danii został mianowany Antoni Fałkowski, który przez ostatnie lata pracował w Orlenie i PGNiG.

Arkadiusz Mularczyk przekonuje jednak, że do obniżenia jakości polskiej dyplomacji na pewno nie dojdzie. – Jestem członkiem Komisji Spraw Zagranicznych od sześciu lat i nie zaobserwowałem dotąd, by kandydaci nie spełniali bardzo wysokich kwalifikacji – podkreśla.

Prof. Andrzej Przyłębski, ambasador w Berlinie, to jeden z najbardziej znanych i najbardziej kontrowersyjnych polskich dyplomatów. Powodem są wątpliwości wobec jego współpracy z SB i UOP oraz fakt, że jest mężem Julii Przyłębskiej, prezes upolitycznionego TK. Tych kontrowersji może być wkrótce mniej, bo w przyszłym roku profesor wróci do Polski. Nie on jeden. Wymieniona może być ponad połowa spośród ponad 100 polskich ambasadorów i stałych przedstawicieli przy organizacjach międzynarodowych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Andrzej Duda mówi o broni atomowej w Polsce. Jest reakcja Rosji
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dyplomacja
Najstarszy król świata ogranicza aktywność. Zachorował na wakacjach, nie chce abdykować
Dyplomacja
Premier urażony słowami Bidena. Chodzi o wujka, który "mógł zostać zjedzony"
Dyplomacja
USA chcą nałożyć sankcje na izraelski batalion. Jest reakcja Beniamina Netanjahu
Dyplomacja
Palestyna nadal nie będzie uznana przez ONZ. Sprzeciwia się jedno państwo