Czy Łukaszenko jest zdolny do wywołania gorącej wojny?
Myślę, że nie. Nie mógłby zrobić tego bez zgody Moskwy. Zresztą sytuację na granicy trudno nazywać wojną. Wydaje się, że celem działań Łukaszenki jest próba wymuszenia uznania przez Zachód jego władzy, uznania go za prezydenta. Celem jest też destabilizacja Polski, a na tym bardziej może zależeć Rosji niż Białorusi. Na razie nie obserwujemy żadnych śladów działań, które miałyby charakter militarny, poza demonstracją siły. Zresztą przekaz strony białoruskiej nie wskazuje np. na kwestie mniejszości białoruskiej w Polsce czy żądania terytorialne. Trudno natomiast oderwać to, co dzieje się na naszej granicy, od tego, co dzieje się i może się niedługo stać w relacjach Rosji z Zachodem i Rosji z Ukrainą.