Do znalezienia ładowarki można posłużyć się mapami Google’a albo wyspecjalizowanymi serwisami jak https://www.plugshare.com/pl lub http://ev.warszawa.pl a także rządowym na stronie: https://eipa.udt.gov.pl, które zarządzane jest przez Urząd Dozoru Technicznego (UDT).
Mapy lub wyspecjalizowane strony nie zawsze informują, ile stanowisk jest oferowanych, czy ładowarka jest zajęta ewentualnie kiedy zaczęło się ładowanie. W bazach danych brakuje także informacji, jaka aplikacja jest potrzebna do uruchomienia ładowarki.
Ładowarki należą do najróżniejszych firm, które mają własne aplikacje pozwalające na uiszczenie płatności. Zatem nie dość, że kierowca musi mieć wiele aplikacji, to na dodatek nie do każdej łatwo podpiąć kartę i czasem tę czynność trzeba powtarzać kilkukrotnie.
Zamieszanie wprowadza także wyjazd za granicę. Nie zawsze stosowana w Polsce aplikacja ma porozumienie z operatorem zagranicznym. Jeżeli nawet zawarta jest stosowana umowa, to połączenie nie musi zadziałać i przygotowując się do zagranicznej podróży, warto ściągnąć kilka aplikacji. Asekuracja przydaje się, ponieważ poprawki w aplikacjach są dosyć częste.
Brak roamingu może okazać się kosztowny, bo zdarza się, że stawki dla przygodnych ładujących są nawet dwukrotnie wyższe niż dla stałych klientów. Operatorzy kar paliwowych wyczuli okazję i zaproponowali także klientom indywidualnym karty pozwalające uzupełniać prąd na stacjach w całej Europie. Komisja Europejska dopiero od niedawna stara się wprowadzić standard ładowarki pozwalającej płacić bezpośrednio kartą płatniczą lub kredytową.