Pozew w obronie Wałęsy ma marne szanse

Adwokat, który zażądał od wydawnictwa przeprosin za naruszenie swoich dóbr osobistych: pamięci i szacunku dla Lecha Wałęsy, nie ma co liczyć na wygraną

Publikacja: 06.04.2009 07:35

Paweł Zyzak autor książki “Lech Wałęsa. Idea i historia”

Paweł Zyzak autor książki “Lech Wałęsa. Idea i historia”

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Krakowski adwokat Ryszard Rydiger złożył pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawnictwu Arcana, które wydało książkę Pawła Zyzaka “Lech Wałęsa. Idea i historia”.

– Złożyłem go, bo książka obraża moje dobra osobiste, czyli pamięć o symbolu, którym jest dla mnie Lech Wałęsa, przywódca ruchu “Solidarności”, lider niosący wiarę, symbol Polski demokratycznej i niepodległej – wyjaśnił.

[srodtytul]Każdy broni się sam[/srodtytul]

– Trudno przesądzić, czy powód jest tak mocno emocjonalnie związany z Lechem Wałęsą, że chciał wykonać jakiś gest w jego obronie, czy może chodzi o robienie publicity. To drugie jest kategorycznie zabronione adwokatowi, a to pierwsze też jest zachowaniem dość kontrowersyjnym – wskazuje adwokat Jacek Kondracki.

Taki gest nie wyręczy Wałęsy, który tylko sam może wytoczyć sprawę cywilną (o ochronę dóbr osobistych), ale i karną – o zniesławienie.

Zasadą prawa cywilnego jest bowiem, że każdy broni się sam. Są od tego nieliczne wyjątki: rodzice występują w imieniu dzieci, prokurator może wytoczyć sprawę (także cywilną) w imieniu osoby, która sama sobie z jakichś przyczyn (np. choroby czy niedołęstwa) nie radzi. Ale oni tylko reprezentują osoby, których dobra naruszono.

Nawet przygotowywana ustawa o pozwach zbiorowych niczego tu nie zmieni, poza tym, że grupa ludzi w jednym procesie będzie mogła dochodzić podobnych żądań, ale wciąż w swoich sprawach.

[srodtytul]Sympatyk nie wyręczy[/srodtytul]

Co jakiś czas do sądów trafiają jednak pozwy składane raczej pod wpływem przekonań ideowych, politycznych czy nawet religijnych. Nie pochodzą jednak od bezpośrednio poszkodowanych.

Jeden z najdłuższych procesów dotyczył wypowiedzi Leszka Moczulskiego podczas burzliwej debaty z 1992 r. nad potępieniem stanu wojennego, gdy w kierunku lewej strony sali sejmowej rzucił “płatni zdrajcy, pachołki Rosji”. Warszawski Sąd Apelacyjny oddalił jednak pozew 56 posłów SLD (w tym Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera).

– Kontekst wypowiedzi nie pozwala przyjąć, że zamiarem Leszka Moczulskiego było zwrócenie się tym ewidentnie pejoratywnym zdaniem do konkretnych posłów (powodów) – powiedziała sędzia Izabela Fick-Brzeska.

Inna sprawa dotyczyła powództwa Stanisława S. przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu za wypowiedzi w radiu i telewizji, że “SLD jest organizacją przestępczą”, co miało naruszyć jego część i dobre imię jako członka tej partii. Sąd Najwyższy orzekł w niej, że w przypadku zniesławiającego zarzutu pod adresem większej liczby zbiorowo określonych osób (tzw. kolektywnego znieważenia) osoba wchodząca w skład danej zbiorowości może domagać się ochrony tylko wtedy, gdy jest możliwe stanowcze ustalenie, że wypowiedź właśnie jej dotyczyła. [b]Nie wystarcza sama przynależność do takiej grupy (wyrok z 21 września 2006 r. I CSK 118/06).[/b]

[srodtytul]Obrażali papieża, pozwał ksiądz[/srodtytul]

Głośna była też sprawa, jaką nieżyjący już ks. Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich, wytoczył “Trybunie” za obraźliwą publikację z 1997 r., w której papieża nazwano “prostackim wikarym”. SN orzekł, że znieważenie Jana Pawła II może naruszać dobra osobiste w postaci uczuć religijnych, ale również więzi wynikających z przyjaźni. Ks. Peszkowskiego wiązał bowiem z papieżem stosunek bliskości i szczególne więzy emocjonalne [b](wyrok z 6 kwietnia 2004 r., I CK 484/03).[/b]

Precedens tej sprawy polegał na tym, że wcześniej z podobnymi występowali tylko sami poszkodowani. Nie jest wykluczone, że z pozwem w obronie Wałęsy może być podobnie.

Już jednak samo wyrażenie swoich poglądów i poparcie podobnie myślących może zrekompensować ewentualną przegraną w sądzie – wskazują nasi rozmówcy. Nie ma zaś wątpliwości, że sprawy takie cieszą się znacznym zainteresowaniem publiczności, nie mówiąc o mediach.

[ramka][b]Opinia: Jerzy Naumann - prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury[/b]

Proces wytacza się zwykle, aby go wygrać. Ale nie zawsze. Zdarzają się sprawy, które same w sobie zwracają uwagę na ważny problem. Pozew czy prywatny akt oskarżenia może być formą sprzeciwu, swoistym „nie pozwalam!”. Są w naszym kraju sprawy, które idą za daleko, a obywatele nie mają łatwego sposobu na zamanifestowanie braku zgody na kontrowersyjne zachowania czy słowa. Do tej kategorii należały ta wytoczona przez księdza Peszkowskiego, spór o plakat do filmu „Skandalista Larry Flynt” czy pozew przeciwko „Wprost” za okładkę z Matką Boską w masce gazowej. W sensie procesowym takie sprawy można przegrać, ale w ideowym – wygrać.[/ramka]

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail]

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara