Adam i Hanna Z. (imiona fikcyjne) są właścicielami niewielkiego mieszkania, składającego się z jednego pokoju, przedpokoju i kuchni, w której wydzielono pomieszczenie na WC. W części poddasza przylegającej do mieszkania, pod skosem dachu, małżonkowie umieścili wannę i doprowadzili do niej wodę. Pomieszczenie to wykorzystywali jako miejsce kąpieli. Jednak z uwagi, że pomieszczenie to było małe, niedostatecznie ocieplone, nie zapewniało intymności, a z nieszczelnego dachu do wanny sypał się gruz, rodzina częściej korzystała z kuchni np. mając się w zlewie bądź misce.
Z czasem w małżeństwie zaczęło się psuć. Wobec Adama Z. toczyło się nawet postępowanie karne, w którym postawiono mu zarzut znęcania się nad żoną i dziećmi. W takiej sytuacji Hanna ustaliła z mężem, że pomieszczenie tzw. łazienki wyremontuje i przekształci na swoją sypialnię. Wcześniej bowiem wykorzystywała w tym celu przedpokój, podczas gdy mąż i syn spali w jednym znajdującym się w mieszkaniu pokoju.
Po zaadaptowaniu pomieszczenia w sypialnię żony, Adam zmienił zdanie co do jego funkcji. Doszedł bowiem do wniosku, że powinna zostać urządzona w nim łazienka. Jego żona z kolei uważała, że łazienkę należy wykonać w pomieszczeniu kuchni.
Małżonkowie nie mogli w tej sprawie dojść do porozumienia. Co więcej, w tym okresie rozpoczęło się postępowanie rozwodowe pomiędzy nimi.
Adam Z. postanowił wystąpić na drogę sądową. Od żony i syna domagał się 12 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie przez nich jego dóbr osobistych w postaci godności, prywatności i nienaruszalności mieszkania. Mężczyzna wywodził, że do naruszenia doszło w wyniku pozbawienia go możliwości korzystania z łazienki znajdującej się w ich wspólnym mieszkaniu, a zaadaptowanej na sypialnię żony.