Zamiana księżniczki na krasnoludka w przedstawieniu zakończyła się sądem

Za podniesienie głosu na dziecko, które negatywnie wpłynie na jego samopoczucie i zniechęci do uczestnictwa w zajęciach, powinny zostać wyciągnięte konsekwencje służbowe.

Publikacja: 05.06.2023 13:42

Zamiana księżniczki na krasnoludka w przedstawieniu zakończyła się sądem

Foto: AdobeStock

Taki wniosek płynie z nieprawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w Giżycku, który oddalił powództwo pracownicy biblioteki, domagającej się uchylenia udzielonego jej przez pracodawcę upomnienia.

Konflikt o rolę

Było ono konsekwencją przykrego incydentu, do którego doszło podczas prowadzonych w tej instytucji wakacyjnych zajęć dla dzieci. Ich uczestnicy mieli przygotować przedstawienie teatralne, a do odegrania w nim głównej roli królewny bibliotekarka wyznaczyła jedną ze zgłaszających się do niej, siedmioletnią dziewczynkę. Według relacji kobiety, w toku przygotowań dziecko samo zorientowało się, że nie podoła zadaniu i uznało, że woli wcielić się w mniej wymagającą rolę krasnoludka; do końca brało jednak udział w warsztatach.

Czytaj więcej

Adwokat dziecka zamiast kuratora w sądzie. Prawnicy są za

Inną wersję wydarzeń przedstawiła jednak matka uczestniczki, według której prowadząca krzyczała na jej córkę, a ta z płaczem oznajmiła rodzicowi, że na zajęcia już nie wróci. Ponadto dowiedziała się ona, że bibliotekarka usiłowała przekonać dziewczynkę, żeby ta oddała własny strój nowo wybranej odtwórczyni roli. Matka zawiadomiła o tym zdarzeniu dyrektora instytucji i burmistrza oraz złożyła oficjalną skargę.

Pracownica nie zgodziła się ze stawianym jej zarzutem, a udzielenie jej upomnienia odebrała jako konsekwencję swojej przynależności związkowej. Tłumaczyła, że w trakcie zajęć nie krzyczała, a jedynie podniosła głos.

Biblioteka wniosła zaś o oddalenie jej powództwa. Uznała, że zachowanie wobec dziecka było naganne, a pracownica bez zgody dyrektora zmieniła pierwotny scenariusz spektaklu. Początkowo zakładał on bowiem, że główne role odegrają w nim m.in. zajmujące się grupą instruktorki (które w późniejszej rozmowie z pracodawcą również potwierdziły naganne zachowanie swojej współpracownicy), zaś małym aktorom przypadną tylko role krasnoludków. Ostatecznie najbardziej znacząca partia powierzona została dziewczynce, która dopiero uczyła się płynnie czytać. Zarzut jakoby skarga związana była z działalnością związkową bibliotekarki, pracodawca uznał zaś za irracjonalny.

Nieprofesjonalne zachowanie

Sąd przyznał mu rację i orzekł, że miał on prawo nałożyć karę porządkową. Uznał, że nie ma znaczenia, iż dziewczynka rozpłakała się dopiero w obecności kogoś bliskiego. - Matka jest osobą, przy której emocje dziecka dochodzą do głosu, której można się wyżalić. Tak też stało się i w tej sprawie – dziecko pożaliło się matce na, w jej odczuciu, krzywdę – uzasadnił sąd.

Zachowanie bibliotekarki, jako osoby pracującej z małymi dziećmi i mającej pozytywnie działać na ich rozwój kulturalny, nie było zdaniem sądu właściwe. Wręcz przeciwnie – odczytał on je jako nieprofesjonalne i sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Za chybiony uznał też argument, jakoby złożenie skargi spowodowane było przynależnością związkową pracownicy.

Sygn. akt IV P 66/ 22

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego