Córka Lecha Wałęsy nie ochroni czci ojca

To naturalne i miłe, że córka broni ojca, jego dobrego imienia, ale jak długo on żyje, sam powinien to robić

Publikacja: 23.10.2009 01:03

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Obrońcy dobrego imienia Lecha Wałęsy, choćby byli adwokatami, jego samego nie zastąpią. Jeśli poszkodowany chce wygrać przed sądem, musi sam do niego wystąpić. Takie są zasady polskiego prawa prowadzenia procesów w obronie dóbr osobistych. W zasadzie nie ma od nich wyjątku.

[srodtytul]Byłby precedens[/srodtytul]

Dlatego pozew córki Wałęsy, Anny, przeciwko wydawnictwu książki Pawła Zyzaka “Lech Wałęsa. Idea i historia” ma niewielkie szanse powodzenia.

Prawnicy są zgodni, że o tego rodzaju ochronę trzeba występować samemu.

– Gdyby więc w tej sprawie sąd uwzględnił pozew, byłby to niewątpliwie precedens – wskazuje mec. Piotr Rogowski specjalizujący się w takich procesach.

Córka Wałęsy wskazuje w pozwie, że książka narusza jej dobro osobiste w postaci: sfery uczuciowej, wyrażające się szacunkiem i miłością do ojca, oraz jej poczucie godności. Domaga się przeprosin za sugestie, że Lech Wałęsa jest osobą niegodną szacunku, zakazania rozpowszechniania książki i zapłaty 20 tys. zł na cel charytatywny. Chce też, by sąd połączył jej pozew z podobną sprawą, jaką w kwietniu wytoczył jeden z krakowskich adwokatów za tę samą książkę, twierdząc, że obraża ona jego dobra osobiste, tj. pamięć o symbolu, którym jest dla niego Lech Wałęsa – przywódca “Solidarności”.

O ile adwokata z poszkodowanym (Lechem Wałęsą) nie wiążą żadne bliższe więzy, o tyle córka należy do osób najbliższych. Zasadniczo to jednak niczego nie zmienia i nie zwiększa jej szans procesowych.

[srodtytul]Nieliczne wyjątki[/srodtytul]

Zasadą prawa cywilnego jest bowiem, że każdy broni się sam. Są od tego nieliczne wyjątki, np. rodzice występują w imieniu małoletnich dzieci, ale jako ich reprezentanci, i jeśli sąd zasądza jakieś pieniądze, to na rachunek dzieci. Dobra osobiste (jak sama ich nazwa wskazuje) są jeszcze silniej związane z ich posiadaczami. Chodzi wszak o zdrowie, wolność, cześć, wizerunek, tajemnicę korespondencji, nietykalność mieszkania. Sądy rozszerzają tę listę np. o prywatność, ale to nie jest ruch w jedną stronę. Ostatnio zaczęły orzekać, że “prawo do niezakłóconego urlopu” nie stanowi dobra osobistego.

W sprawie syna i brata Jacka Kuronia przeciwko Romanowi Giertychowi sąd nakazał przeproszenie ich za porównanie roli Kuronia przy Okrągłym Stole z rolą słynnych zdrajców z czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej. Sąd uznał, że doszło do naruszenia dobra osobistego w postaci kultu pamięci zmarłego. Ale legendarny przywódca “Solidarności” i były prezydent żyje. Jedna była taka sprawa dotycząca osoby żyjącej: pozew ks. Zdzisława Peszkowskiego przeciwko “Trybunie”, która w 1997 r. obraziła papieża. SN orzekł, że znieważenie Jana Pawła II może naruszać uczucia religijne ks. Peszkowskiego, szczególnie związanego z polskim papieżem.

Sądy znają też pozwy sympatyków składane pod wpływem przekonań ideowych czy wspólnoty politycznej. Tutaj też szukają “osobistego” naruszenia. W jednej z takich spraw Sąd Najwyższy orzekł, że gdy doszło do tzw. kolektywnego znieważenia, osoba wchodząca w skład danej zbiorowości może się domagać ochrony tylko wtedy, gdy jest możliwe stanowcze ustalenie, że wypowiedź właśnie jej dotyczyła.

[ramka] [b]Komentuje: Bogudar Kordasiewicz, profesor, specjalista od prawa prasowego i dóbr osobistych[/b]

Dobra osobiste związane są nierozerwalnie z osobą, której dotyczą. To sam zainteresowany jest uprawniony do dochodzenia ich ochrony w razie naruszeń. Pewien wyjątek dotyczy osób zmarłych, zauważono bowiem, że ataki na osobę zmarłą, która już bronić się nie może i nie jest podmiotem praw, mogą dotykać jej bliskich. Praktyka sądowa wykształciła więc dobro osobiste nazwane kultem pamięci osoby zmarłej.

Generalnie jestem przeciwny rozszerzeniu takich wyjątków, gdyż prowadzić to może do rozlicznych komplikacji, np. konfliktu interesów między pokrzywdzonym, który może nie chcieć kontynuowania sporu, a jego obrońcami. Gdy za taką obronę biorą się osoby dalsze, powstają wątpliwości, czy nie chodzi im o interesy niezwiązane z poszkodowanym.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail][/i]

Obrońcy dobrego imienia Lecha Wałęsy, choćby byli adwokatami, jego samego nie zastąpią. Jeśli poszkodowany chce wygrać przed sądem, musi sam do niego wystąpić. Takie są zasady polskiego prawa prowadzenia procesów w obronie dóbr osobistych. W zasadzie nie ma od nich wyjątku.

[srodtytul]Byłby precedens[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"