Taką reprymendę usłyszał Ruch Autonomii Śląska w uzasadnieniu wyroku, którym warszawski Sąd Apelacyjny oddalił jego pozew przeciwko Grzegorzowi Napieralskiemu (sygnatura akt I ACa 1303/12).
Były szef SLD nie musi przepraszać RAŚ za sugestię, że dąży on do oderwania Górnego Śląska od Polski. Poszło o wypowiedź Napieralskiego z 2010 r. w Polskim Radiu, w której stwierdził, że dziwi się, iż na Śląsku PO zawiązała koalicję z RAŚ, czyli z ugrupowaniem, które chce oderwać Śląsk od Polski. Na uwagę, że RAŚ chce autonomii regionu, a nie oderwania od kraju, powiedział: „Mówmy prostym językiem, chodzi o to, żeby kawałek państwa polskiego nie był kawałkiem państwa polskiego".
RAŚ uznał te słowa za obraźliwe i wytoczył Napieralskiemu proces o ochronę dóbr osobistych.
Sąd Okręgowy oddalił w zeszłym roku pozew, uznając, że wypowiedź była prawdziwa. SO wsparł się ekspertyzą Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, który wypunktował, że programowy dokument RAŚ (Statut Organiczny Regionu Autonomicznego Górny Śląsk, określający zasady autonomii terytorialnej tego regionu), wykracza poza ramy autonomii, kreuje twór quasi-państwowy w ramach RP, z uprawnieniami większymi, niż mają znane na świecie autonomie.
Pełnomocnik RAŚ mówił wczoraj, że aby udowodnić prawdziwość słów Napieralskiego, SO zbudował dziwną konstrukcję prawną, a chodzi o wyraźne sugerowanie separatystycznych zamiarów RAŚ, co nie jest prawdą.