Dr Grzesiowski wyraził też zadowolenie z zapowiedzi utworzenia funduszu dla osób doświadczających niepożądanych odczynów poszczepiennych. - Walczyliśmy o to od lat - podkreślił.

- Kolejność szczepień (przedstawiona przez rząd - red.) wpisuje się w międzynarodowe rekomendacje. Zaczynamy zawsze od pracowników ochrony zdrowia, bo jest to kluczowa grupa zawodowa, na dodatek nieliczna - to nie będzie więcej niż 700 tysięcy ludzi. Jeśli z tego zaszczepi się ok. 50 proc. to mamy ok. 350 tys. osób do zaszczepienia w tej grupie, jesteśmy w stanie to zrobić w ciągu kilku tygodni - mówił ekspert.

- Ta szczepionka jest skonstruowana w taki sposób, że odległe efekty niepożądane nie mają racji bytu, bo fragment RNA wprowadzony do organizmu rozpada się po kilku godzinach i znika - tłumaczył dr Grzesiowski.

Jednocześnie ekspert przyznał, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy za rok czy dwa szczepień na COVID-19 nie trzeba będzie powtarzać, w związku z mutacjami koronawirusa. - Ale wtedy po prostu zmodyfikujemy szczepionkę i będziemy się szczepić drugi raz - stwierdził.

- Musimy wyjaśnić każdą wątpliwość, poczekać aż ludzie oswoją się z tematem, nawet już po rozpoczęciu szczepień. Moim zdaniem każdy dzień będzie zwiększał liczbę osób, które zgłoszą się do szczepienia. Tylko dajmy ludziom czas i informujmy - tylko przez taką transparentność możemy osiągnąć zaufanie - stwierdził dr Grzesiowski pytany jak przekonać do szczepień osoby sceptyczne co do szczepionki na COVID-19.