Konsekwencje wyroku Trybunału już są odczuwalne. Doszło do usunięcia z wyszukiwarek linków do artykułów prasowych czy materiałów filmowych, czym oburzeni są autorzy tych publikacji. A międzynarodowa organizacja Index on Censorship zwraca uwagę, że po orzeczeniu TS UE ochrona prywatności godzi w prawo do informacji i w swobodę wypowiedzi.
Pojawiło się też ryzyko wybielania i wypaczania przeszłości. Przykładowo ktoś, kto np. bił żonę, o czym kilka lat temu donosiła prasa, może teraz domagać się usunięcia linków prowadzących do informacji na ten temat. Wystarczy, że przez internet złoży odpowiedni wniosek do Google. I jeżeli żona nie wniosła oskarżenia, taki ktoś dziś może startować w wyborach. Z tak wyczyszczoną kartoteką nic nie stoi na przeszkodzie, by głosić hasła związane z walką z przemocą wobec kobiet. Czy to nie jest fałszowanie historii?
– Jak najbardziej. I teraz będziemy mieli do czynienia z cenzurowaniem treści w internecie. Co prawda takie informacje nie znikną, ale nikt nie trafi na stronę, do której nie odeśle wyszukiwarka – przyznaje Paweł Litwiński, adwokat z Barta Litwiński Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów. Dodaje, że orzeczenie TSUE ma znaczenie nie tylko dla największych wyszukiwarek internetowych.
– Redakcja, która ma wyszukiwarkę własnych zasobów, też musi stosować się do tego orzeczenia – zaznacza adwokat. Dodaje, że jeżeli dana osoba będzie się domagała usunięcia linku do strony z artykułem, w którym są o niej informacje, to redakcja musi rozpatrzyć jej wniosek.
W razie odmowy przysługuje skarga do generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO). Będzie on musiał rozsądzić, czy wniosek jest zasadny.
Są dylematy
– Trybunał stwierdził, że operator wyszukiwarki może odmówić uwzględnienia takiego wniosku, gdyby naruszało to dobra publiczne. Nie ma jednak algorytmu, który powie, kiedy mamy do czynienia z takim naruszeniem, a kiedy nie – mówi Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych. Przyznaje, że np. wniosek polityka czy urzędnika dotyczący linków do informacji związanych ze sprawowaniem danej funkcji nie zostanie uwzględniony. Są jednak wątpliwości w odniesieniu do np. lekarzy, prawników czy dziennikarzy.