Nie ma żadnych dodatkowych powodów, dla których banki w ciągu czterech dni weryfikują swoje prognozy. Tak się jednak dzieje.
Po poniedziałkowej korekcie wzrostu analitycy francuskiego banku BNP Paribas uznali, że obniżka prognoz wzrostu dla USA i eurostrefy jest wystarczającym powodem, aby jeszcze bardziej zweryfikować szacunki dla Polski. Jeszcze w poniedziałek uważali, że będzie to 3,7 proc. PKB, dziś już 3 proc. Co więcej, zostawiają sobie otwarte drzwi do dalszych korekt z uwagi na niebezpieczeństwo pogorszenia się sytuacji na rynku kredytowym. [wyimek]Zapewne popyt spowolni, ale dziś nikt nie wie, czy nastąpi to spokojnie, czy konsumenci się wystraszą[/wyimek]
Podobną rewizję z 4 do 3,3 proc. PKB ogłosił też amerykański bank Merrill Lynch (ML). – U podstaw naszej decyzji leżało osłabienie eksportu na skutek gwałtownego spowolnienia w strefie euro oraz osłabienie popytu krajowego wskutek prawdopodobnego znaczącego zacieśnienia polityki kredytowej – powiedział „Rz” Radosław Bodys, ekonomista odpowiedzialny za Europę Środkowo-Wschodnią w ML w Londynie.
Jeszcze ostrzej analitycy potraktowali Turcję – obniżka z 4,7 do 3,5 proc. PKB – i Węgry, w tym wypadku wzrost ma sięgnąć 1,4 proc. wobec prognozowanych wcześniej 2,5 proc. PKB.
–Weryfikację oczekiwań przeprowadzą wkrótce wszystkie banki, trzeba jednak poczekać na dane miesięczne i obserwować, jak zachowają się konsumenci i jakie wyniki osiągnie przemysł – stwierdził Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao SA. Dodaje, że wyniki przemysłu w USA reprezentują obecnie stan z 2001 roku, spadek dynamiki widoczny jest też w strefie euro.